- Dwóch mężczyzn zaatakowało policjantów, którzy chcieli ich zatrzymać. Interwencja miała miejsce na jednej ze stacji paliw w okolicy Jeleniej Góry. Funkcjonariusz po służbie rozpoznał poszukiwanego 22-latka, który kilka tygodni wcześniej nie zatrzymał się do kontroli i próbował przejechać policjanta drogówki - informuje st. asp. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji. Mężczyźni pogryźli funkcjonariuszy, a potem oświadczyli, że mają żółtaczkę typu C.
Dwóch zatrzymanych braci trafiło do aresztu, a mundurowi na badania do szpitala. Policjant będący po służbie, który rozpoznał poszukiwanego 22-latka, wezwał dodatkowy patrol. Kiedy został on zauważony przez podejrzanych, rzycili się oni na funkcjonariuszy z pięściami.
- Bili, kopali, a nawet gryźli funkcjonariuszy. Gdy udało się ich obezwładnić, jeden z nich oświadczył, że są nosicielami żółtaczki typu C i mogli zarazić policjantów - wyjaśnia Petrykowski. Podejrzani są braćmi, jeden miał przy sobie narkotyki, zaś drugi - był poszukiwany.
Teraz bracia podejrzani są o czynną napaść na funkcjonariuszy i posiadanie narkotyków. Jeden dodatkowo podejrzany jest o groźby karalne, naruszenie nietykalności i szereg wykroczeń w ruchu drogowym. Drugi o kierowanie pojazdem wbrew zakazowi sądowemu.
- Na szczęście okazało się, że nie zostali zarażeni. Teraz o dalszym losie zatrzymanych zdecyduje sąd. Za czyny, o które są podejrzani grozi braciom do 10 lat więzienia - kwituje Petrykowski.
TVN24
- Bili, kopali, a nawet gryźli funkcjonariuszy. Gdy udało się ich obezwładnić, jeden z nich oświadczył, że są nosicielami żółtaczki typu C i mogli zarazić policjantów - wyjaśnia Petrykowski. Podejrzani są braćmi, jeden miał przy sobie narkotyki, zaś drugi - był poszukiwany.
Teraz bracia podejrzani są o czynną napaść na funkcjonariuszy i posiadanie narkotyków. Jeden dodatkowo podejrzany jest o groźby karalne, naruszenie nietykalności i szereg wykroczeń w ruchu drogowym. Drugi o kierowanie pojazdem wbrew zakazowi sądowemu.
- Na szczęście okazało się, że nie zostali zarażeni. Teraz o dalszym losie zatrzymanych zdecyduje sąd. Za czyny, o które są podejrzani grozi braciom do 10 lat więzienia - kwituje Petrykowski.
TVN24