Nakazując podłączenie kobiety do aparatury podtrzymującej życie, gubernator Bush (brat prezydenta Busha) przeciął trwający od pewnego czasu spór w tej sprawie między amerykańskimi prawnikami i medykami.
Zajęcia się sprawą Terri Schiavo dwukrotnie odmówił Sąd Najwyższy Florydy. Nie chciał jej też rozpatrywać Sąd Najwyższy USA. Zgromadzenie stanowe Florydy uzależniło dalsze postępowanie w sprawie Terri Schiavo - mimo przegłosowania sprawy - od decyzji gubernatora Busha. Zdaniem Demokratów, gubernator Jeb Bush przekroczył swe uprawnienia, ograniczając swobodę konstytucyjną obywatela do rezygnacji ze sztucznego podtrzymania życia.
Głośna w całej Ameryce sprawa może - zdaniem prawników - mieć precedensowe znaczenie w debacie na temat eutanazji. Wcześniej trafiła ona do zgromadzenia stanowego Florydy, gdzie obie izby uznały argumentację rodziców kobiety, domagających się sztucznego podtrzymywania jej życia.
Mąż Terri, który tydzień temu odebrał ją ze szpitala i umieścił w hospicjum, twierdził, że jego żona nigdy nie chciała żyć w ten sposób i sama prosiłaby o skrócenie cierpień. Nie jest w stanie sama przyjmować wody i pokarmów; jej rodzice uważają jednak - wbrew diagnozom kilku konsyliów lekarskich - iż możliwy jest jej powrót do zdrowia.
rp, pap