Weszła do fast foodu, zamówiła jedynie wodę, usiadła przy stoliku i... po jakimś czasie zmarła. To, że nie żyje, pracownicy popularnej sieciowej restauracji w Hogkongu odkryli dopiero po prawie 24 godzinach. - podaje RMF 24.
Po przeanalizowaniu nagrań z kamer monitorujących 24-godzinny fast food ustalono, że kobieta weszła do restauracji około godziny 8:30 w poniedziałek. Około 1:00 w nocy na nagraniu widać już, że siedzi bezwładnie przy stole, opierając się głową o blat. Nikt jednak się nią nie interesował jeszcze przez następnych kilka godzin.
- Naszym zadaniem jest szybki serwis i stworzenie miłej atmosfery podczas posiłku, dlatego nie podchodzimy do naszych gości i im nie przeszkadzamy - tłumaczył sytuację rzecznik restauracji w gazecie "South China Morning Post".
Trwa ustalanie tożsamości kobiety. Póki co wiadomo, że miała około 50-60 lat i często spędzała noce w całodobowych lokalach w przemysłowej dzielnicy Hongkongu.
rmf24.pl
- Naszym zadaniem jest szybki serwis i stworzenie miłej atmosfery podczas posiłku, dlatego nie podchodzimy do naszych gości i im nie przeszkadzamy - tłumaczył sytuację rzecznik restauracji w gazecie "South China Morning Post".
Trwa ustalanie tożsamości kobiety. Póki co wiadomo, że miała około 50-60 lat i często spędzała noce w całodobowych lokalach w przemysłowej dzielnicy Hongkongu.
rmf24.pl