Dlaczego Turcy nie lubią Niemców?

Dlaczego Turcy nie lubią Niemców?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłkarze młodzieżowej reprezentacji Niemiec zremisowali w Stambule z Turcją w 1/8 finału mistrzostw Europy. Po meczu zostali pobici i zwyzywani przez... policjantów, porządkowych i ochroniarzy.
Niemcy w obecności 45 tys. widzów na stadionie Fenerbahce w  Stambule zremisowali z gospodarzami 1:1. Wyrównującego gola, który pozwolił im uniknąć dogrywki, zdobyli w czwartej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry.

Zdaniem niemieckiej ekipy, w tunelu prowadzącym do szatni piłkarze zostali zaatakowani przez policjantów, porządkowych i  ochroniarzy. Kilku zawodników zostało uderzonych, inni zostali kopnięci, a wszyscy musieli wysłuchać wiązanki obelg.

"Nie spodziewałem się, że w Europie może mnie spotkać coś takiego - powiedział trener niemieckiej młodzieżówki Uli Stielike. -  Zasady fair play i kanony dobrego zachowania zostały brutalnie pogwałcone. Już w czasie meczu reakcje tureckich kibiców były karygodne. W kierunku moich piłkarzy leciały monety, kamienie i  race świetlne. Ale wydarzenia z tunelu do szatni po prostu nie  mieszczą się w mojej wyobraźni".

W szatni lekarze niemieckiej ekipy musieli udzielić pomocy kilku piłkarzom. Maik Franz miał ranę ciętą lewego ucha, Benjamin Auer został kopnięty w nogę. Lekarze musieli także opatrzyć głowę Thomasa Hitzlspergera, który schodząc z boiska został trafiony butelką z wodą. Pomocy udzielono także czeskiemu sędziemu Michaelowi Benesowi, który został zraniony w głowę.

Delegat Europejskiej Unii Piłkarskiej, Tom A. Restall z Malty, w  szatni zapoznał się z obrażeniami, jakich doznali niemieccy piłkarze. Sporządził szczegółowy protokół z wydarzeń po meczu. Jego zdaniem tureckiej federacji grozi wysoka kara finansowa lub  wykluczenie z rozgrywek prowadzonych przez UEFA.

Zdaniem Uliego Stielike kłopoty zaczęły się już przed spotkaniem. "Nie okazano nam należnego szacunku. Podczas odgrywanie niemieckiego hymnu cały stadion gwizdał. Czy ci ludzie zapomnieli, że w Niemczech mieszka i pracuje dwa miliony ich rodaków?!" -  podkreślił.

Na stwierdzenie niemieckiego szkoleniowca odpowiedziała gazeta "Milliyet". "Stielike, bądź poważny" - głosi tytuł w środowym wydaniu pisma, a trener Turków Rasit Cetiner poradził niemieckiemu szkoleniowcowi, aby nie mieszał sportu z polityką.

"To, co stało się w Stambule nie miało nic wspólnego ze sportem. Czegoś takiego nigdy nie doświadczyłem" - cytuje Restalla niemiecka agencja prasowa DPA.

Za zamieszki po meczu strona turecka w całości obwinia Niemców. Turecka prasa napisała o "prowokacyjnej radości" i "obraźliwych gestach" niemieckich piłkarzy, które sprowokowały publiczność.

Jedna z gazet zauważyła jednak, że zachowanie kibiców było mało kulturalne i zostało słusznie skrytykowanie przez Niemców. "I znowu nazwano nas +barbarzyńskimi Turkami+..." - napisano w  komentarzu.

Rzecznik prasowy UEFA Mike Lee zapowiedział już, że federacja zajmie się sprawą. "Wiemy, że do incydentów doszło po zakończeniu meczu. Rozpoczęliśmy już postępowanie wyjaśniające. Decyzja w tej sprawie zapadnie prawdopodobnie 4 grudnia na posiedzeniu Komisji Kontroli i Dyscypliny UEFA" - poinformował Mike Lee. UEFA zajmuje się obecnie także wyjaśnieniem zachowania piłkarzy +dorosłej+ reprezentacji Turcji, którym zarzucono zaatakowanie służb porządkowych po przegranym 0:1 pierwszym meczu barażowym o  awans do finałów Euro-2004 z Łotwą w Rydze.

UEFA wzięła pod uwagę wypowiedź łotewskiego piłkarza Jurisa Laizansa dla rosyjskiego dziennika "Ekspres sportowy". Według niego po ostatnim gwizdku Turcy wbiegli do tunelu dla zawodników i  zaatakowali ochroniarzy.

Przed miesiącem za bójkę w tunelu w przerwie spotkania eliminacyjnego Turcja - Anglia UEFA ukarała finansowo obie federacje.

sg, pap