Juliusz Strachota, pisarz, wspomina, jak poznał lek uspokajający o nazwie xanax. To było u psychiatry, do którego poszedł z powodu bardzo złego samopoczucia. Źle spał, atakowały go lęki, odezwał się stres pourazowy po pobiciu. Lekarz zalecił xanax i przestrzegł, żeby pacjent nie brał więcej niż to, co dostał. Pacjent zażył pierwszą tabletkę i po 20 minutach poczuł się jak w niebie. – Niewyobrażalna ulga – opowiada. – Nareszcie mogłem normalnie funkcjonować, a do tego czułem euforię. Już po tygodniu łykania xanaxu miał pierwsze sygnały, że jest uzależniony. Po miesiącu była to już pewność. Skąd to wiedział? Bo był już uzależniony od alkoholu i narkotyków, pił i ćpał od 13. roku życia. Lekarzowi tego na wszelki wypadek nie powiedział, dlatego swój pierwszy xanax dostał bez najmniejszych przeszkód.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.