Drugie dno sprawy Migalskiego

Drugie dno sprawy Migalskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Jan Mehlich/Wikipedia
Głównym powodem wykluczenia Marka Migalskiego z delegacji PiS w Parlamencie Europejskim była pogłoska o tym, że list do Jarosława Kaczyńskiego powstał z inspiracji doradcy medialnego współpracującego z Platformą – wynika z informacji „Wprost”. Hipotezę o udziale Migalskiego w akcji zaaranżowanej przez PO dopuszcza sam szef Prawa i Sprawiedliwości. – Taka pogłoska rzeczywiście krąży – przyznaje Migalski.
Doradcą, który miał nakłonić europosła do napisania głośnego listu, rzekomo jest Eryk Mistewicz. Według polityków PiS Mistewicz ściśle współpracuje z Platformą Obywatelską. – Namawiając Migalskiego do napisania tego listu, skutecznie odwrócił uwagę od tego, co dla rządu niewygodne: od podwyżki podatków. Migalski odegrał w tym spektaklu rolę pożytecznego idioty, jak powiedziałby Włodzimierz Lenin – twierdzi jeden z ważnych polityków PiS.

Hipoteza szybko dotarła do Jarosława Kaczyńskiego. Współpracownicy prezesa dodatkowo wsparli ją zestawem wypowiedzi, w których Mistewicz chwalił Migalskiego (m.in. „Migalski to świeża krew w PiS", „Próba skopiowania ledwie kilku elementów nowoczesnej komunikacji i zaaplikowanie ich przez ekipę Kluzik-Rostkowska – Poncyljusz – Migalski spowodowała nad wyraz szybkie zmniejszenie się twardego elektoratu antypisowskiego"). Cytaty miały być dowodem na związki Mistewicza i Migalskiego. Z informacji „Wprost" wynika, że to właśnie ta hipoteza zaważyła na decyzji o usunięciu Migalskiego z delegacji PiS w Parlamencie Europejskim.

- Słyszałem o tej teorii, ale to nieprawda. Mistewicz do niczego mnie nie namawiał. Rozmawiałem z facetem trzy raz w życiu, czasem wymieniamy złośliwe SMS-y, ale jestem z nim na „pan". Mój pech polega na tym, że umówiłem się z nim kiedyś na kawę w miejscu, w którym widzieli nas koledzy z PiS. To cała tajemnica – mówi „Wprost" Migalski. – Zresztą nie wykluczam, że Mistewicz sam rozpuszcza plotki na temat naszej współpracy w sprawie tego listu – dodaje. Mistewicz nie chciał odnieść się do tych słów.