Sikorski montuje koalicję
Sikorski wystosował list do innych krajów UE w sprawie pomocy dla Białorusinów. W ciągu kilku tygodni w Warszawie ma odbyć się konferencja przedstawicieli tych krajów, które będą gotowe udzielić pomocy białoruskiemu społeczeństwu obywatelskiemu. - Mamy nadzieję, że wówczas ta suma, którą Europa wesprze niezależne działania organizacji obywatelskich na Białorusi, będzie jeszcze większa - oświadczył rzecznik MSZ.
Od poniedziałku Polska "montuje szeroką koalicję ludzi dobrej woli w Europie", którzy wywierają nacisk na władze Białorusi, by te zwolniły wszystkich represjonowanych i aresztowanych, zwłaszcza kandydatów na prezydenta. Wyraził nadzieję, że formowanie tej koalicji będzie miało swój finał podczas konferencji w Warszawie. Rzecznik przyznał, że na razie nie widać pozytywnych odpowiedzi funkcjonariuszy władz białoruskich na naciski ze strony polskiej w sprawie uwolnienia zatrzymanych.
Zdaniem Bosackiego reżim zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że na to, co się stało będą "twarde i stanowcze odpowiedzi" ze strony Warszawy i całej UE. Bosacki nie chciał odpowiedzieć, czy Sikorski namawia innych szefów dyplomacji do wprowadzenia sankcji wobec władz białoruskich; przyznał jednak, że "wszelkie działania, również te twarde, są na stole, przy którym rozmawiamy z partnerami europejskimi".
Dwutorowa polityka Polski
Źródła dyplomatyczne podkreślają, że Polska chce prowadzić dwutorową politykę wobec Białorusi - z jednej strony polegającą na wspieraniu społeczeństwa, a z drugiej na stosowaniu sankcji wobec odpowiedzialnych za represje. - Chcemy dać jasny sygnał, że sankcje nie obejmą społeczeństwa, lecz funkcjonariuszy reżimu - powiedział rozmówca PAP. Bosacki potwierdził, że Polska poważnie zastanawia się nad wprowadzeniem ułatwień wizowych dla Białorusinów tak, żeby mogli łatwiej podróżować do naszego kraju. Zaznaczył, że chodzi o pokazanie im, że po tym, co się stało w ich kraju Polska oraz Europa otwierają się na nich.
Kto wygrywa, brutalnie nie rozpędza
Rzecznik podkreślił, że polskie MSZ ma informacje, według których Aleksandr Łukaszenka nie wygrał pierwszej tury wyborów. Wyjaśniał, że wskazuje na to również jego postępowanie po elekcji. - Ktoś, kto wygrywa tę pierwszą turę, po pierwsze nie musi fałszować, a jak wiemy niezależna misja obserwatorów OBWE stwierdziła, że liczenie głosów nie spełniało standardów demokratycznych i po drugie, ktoś, kto wygrywa uczciwie wybory, nie rozpędza w tak drastyczny, brutalny sposób opozycji - wskazywał.
Niedzielne wybory prezydenckie, które - według oficjalnych wyników - wygrał Łukaszenka, zdobywając niemal 80 proc. głosów, białoruska opozycja uznała za sfałszowane. Milicja siłą rozpędziła 20-tysięczną demonstrację protestujących przeciw fałszerstwom, oraz aresztowała siedmiu opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Za udział w zamieszkach prawie 600 osób zostało skazanych na kary do 15 dni więzienia.
zew, PAP