"Schetyna z Komorowskim chcieli wykasować Tuska"

"Schetyna z Komorowskim chcieli wykasować Tuska"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk i Grzegorz Schetyna (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Ziobro zostanie wyrzucony z PiS, bo partia ta potrzebuje kozła ofiarnego - przekonuje w rozmowie z "Polską The Times" Janusz Palikot. Lider Ruchu Palikota dodaje jednak, że nie musi to oznaczać końca kariery byłego ministra sprawiedliwości. - Ziobro może się dogadać ze Schetyną - przekonuje Palikot. Jego zdaniem obaj politycy mogliby w obecnym Sejmie stworzyć klub, bez którego niemożliwe byłoby stworzenie żadnego rządu.
- Logika mówi, że Schetyna ma 20, 30 osób, które mogłyby z nim wyjść z  klubu Platformy, Ziobro podobnie, więc we dwóch stworzą klub, bez którego nie ma rządu. Obaj mają w rękach mocne karty. Nie ma między nimi jakieś bariery personalnej, bo obaj nie mają osobistych zatargów. Tyle tylko, że media by ich rozjechały - tłumaczy Palikot. - Pytanie, czy Schetyna zagra na Ziobrę. Musiałby się też gęsto tłumaczyć we Wrocławiu przed swoimi kolegami i wyborcami z takiego zagrania - dodaje.

Tusk jest silny - więc Komorowski jest słaby

Mówiąc o sytuacji Schetyny w PO Palikot podkreśla, że dotychczasowy marszałek Sejmu znalazł się na aucie, ponieważ Donald Tusk "zrobił za dobry wynik w wyborach parlamentarnych". - Gdyby Platforma przegrała albo wygrała niewielką różnicą, wtedy obaj, Komorowski ze Schetyną, Tuska by wykasowali, ale okazało się to niemożliwe - wyjaśnia. I dodaje, że prezydent szukał sposobu na osłabienie premiera ponieważ "w momencie, kiedy Tusk jest tak silny, Bronisław Komorowski może tylko wetować, jest lekceważony przez premiera, nietraktowany poważnie, niekonsultowany, ten wpływ jest niewielki". - Schetyna byłby jednak uzależniony od prezydenta, bo nawet jeśli udałoby mu się zdetronizować Tuska, to nie byłoby to zdetronizowanie miażdżące w tym sensie, że Schetyna musiałby się liczyć z dość silną opozycją wewnątrz samej Platformy. W każdym razie potrzebowałby prezydenta bardziej, niż potrzebuje go Donald Tusk. A dla Komorowskiego też taki układ byłby dobry, bo przez Schetynę miałby realny wpływ na rządzenie - tłumaczy lider Ruchu Palikota.

Minister - czyli koniec Schetyny

Plan Schetyny i Komorowskiego jednak się nie powiódł więc, zdaniem Palikota, premier będzie teraz marginalizował swojego rywala. - Tusk podjął teraz decyzję, że wsadzi go do rządu na jakiegoś ministra, ale na tym stanowisku Schetyna się nie sprawdzi i po roku zostanie odwołany. Schetyna nie będzie miał żadnego wpływu na pracę resortu, którym pokieruje, bo nie będzie miał wystarczających pieniędzy na spełnienie wymagań, które przed nim zostaną postawione. Będzie walczył, będzie liczył na jakiś zbieg okoliczności, na to, że się Tuskowi noga poślizgnie albo że pogorszy się poparcie dla Platformy. Ma jakieś szanse na przetrwanie, bo to trudny przeciwnik, ale musi mieć świadomość, że ostatnim etapem pozbywania się Schetyny po tym, jak przestał być wicepremierem, ministrem spraw wewnętrznych i administracji, marszałkiem, będzie odwołanie go z funkcji ministra za nieudolność. Taki jest plan Tuska - przekonuje lider Ruchu Palikota.

"Polska The Times", arb