Kulawe śledztwo

Kulawe śledztwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
– Trójmiasto to wielka Pucha Pandory. Trzeba byłoby te F-16 wypróbować, spalić to, zaorać, i jeszcze raz podpalić. Potem każdemu wchodzącemu dawać przepustkę po sprawdzeniu, że nie jest pozapinany z dziwnymi ludźmi. Tu jest jedna wielka sitwa – mówi były szef gdańskiego Centralnego Biura Śledczego.
Marcin P. wychodził z więzienia jak z hotelu. Jak to możliwe? Sędzia dawał zgody.

Sprawę Amber Gold ma teraz wyjaśnić prokurator, którego nazwisko występuje w sprawie korupcyjnej.

Dyrektor linii lotniczej Marcina P. opowiada, że szef lotniska w Gdańsku zatrudnił Michała Tuska, by „kupić sobie przyszłość”.


Oto najnowsze ustalenia z naszego dziennikarskiego śledztwa w sprawie Amber Gold.

Biznes spod celi

Śledczy dopiero ustalają, kim był Marcin P., skąd wziął pieniądze na rozkręcenie swoich przedsięwzięć. Dotarliśmy do raportu służby więziennej i danych z sądu rejestrowego na temat Amber Gold. Wskazują, że P. mógł być biznesowym „słupem”, za którym kryły się inne postacie. W dokumentach jest napisane, że 16 sierpnia 2008 r. Marcin P., przebywając na wolności, rejestruje spółkę Amber Gold Invest. Trzy tygodnie później (dokładnie 8 września 2008 r.) zapada postanowienie sądu o zarządzeniu wykonania kary więzienia dla P. za popełnione wcześniej przestępstwa. Tyle że P. od razu nie idzie za kraty. Do zakładu karnego w Ustce trafia dopiero 16 lutego 2009 r. Dzięki temu 27 stycznia 2009 r. zdąży jeszcze zarejestrować spółkę Amber Gold.
Więcej możesz przeczytać w 36/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.