Bomba z ziemi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pierwszy od wielu lat zamach terrorystyczny na samoloty z użyciem bomb oznacza, że dla zdesperowanych terrorystów nie ma drogi nie do pokonania.
Moskiewskie lotniska od lat są pilnie strzeżone - władze Rosji dbają choćby o własne bezpieczeństwo. A port Domodiedowo, skąd ruszyły w ostatni rejs oba TU, jest prawdopodobnie najlepiej chroniony w całej Rosji - np. służby porządkowe każą wszystkim pasażerom... włączać przy odprawie telefony komórkowe, szukając w ten sposób bomb lub detonatorów, natomiast cały personel posiada czytniki biometryczne uniemożliwiające przedostanie się na lotnisko ludzi postronnych. Zresztą w Rosji od lat nie było porwań samolotów, zaś podkładania bomb na pokładzie dotychczas nie było nigdy.

Potwierdzenie wersji ataku terrorystycznego może wywołać prawdziwą panikę, porównywalną ze skutkami zamachów 11 września. Jeżeli chluba rosyjskich służb bezpieczeństwa miała w sobie prawdziwe "zielone przejście" dla terrorystów z bombami (a nie legalnymi scyzorykami, w które byli uzbrojeni porywacze w USA trzy lata temu) - to znaczy, że  jeden człowiek na tysiące zatrudnionych stanowi śmiertelne zagrożenie dla setek innych. Skierowanie do pracy na lotnisku takiego potencjalnego samobójcy (w razie wykrycia) nie stanowi problemu, a na pewno znacznie mniejszy niż wejście na pokład z podrobionymi dokumentami. Co wobec tego warte są sporządzane listy "niepożądanych pasażerów" lub zatrudnienie "podniebnych szeryfów"? Dotychczas niebezpieczeństwa spodziewano się ze strony latających, teraz trzeba będzie zacząć robić porządek na ziemi.

Sergiej Greczuszkin