Kontrowersyjny polityk podczas występu w programie „Wieczór z Władimirem Sołowiowem", transmitowanego w rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1 zaproponował też przeprowadzenie ataku nuklearnego, który miałby być manifestacją rosyjskiej siły i przestrogą dla NATO. – Na Morzu Północnym znajduje się wyspa, maleńki kraj – 200 tys. osób (prawdopodobnie chodzi o Islandię - red.). Można powiedzieć Brukseli: macie wyspę, widzicie,odwróćcie się na chwilę, a teraz nie ma wyspy, nie ma kraju, jest obłok dymu – dywagował przy aplauzie publiczności.
Krewkiego polityka starał się powstrzymać prowadzący, który nazwał jego wypowiedź "horrorem" i stwierdził, że po takich wypowiedziach "nie można się dziwić że obcokrajowcy boją się Rosjan". – A czego pan chce, żeby nas bili po mordzie? Żeby ostrzeliwali Donbas? Żeby stawiali bazy przy naszych granicach – pytał prowadzącego rozzłoszczony Żyrinowski, po czym wezwał do pokazania wartości rosyjskich sił nuklearnych.
Wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy i szef nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji wyraził też przekonanie, że Zachód pójdzie na ustępstwa, jeżeli rosyjskie wojska staną pod Kijowem. – Trzeba ruszyć do ataku i bić się pod Brukselą, pod Warszawą, pod Pragą – wyliczał i ostrzegał, że bazy NATO "powstają coraz bliżej Rosji". Żyrinowski stwierdził, że to USA dążą do konfliktu, gdyż Zachód potrzebuje ustawicznej wojny.