Jedna z poprawek dotyczyła wykreślenia przepisów dających władzy publicznej, Kościołowi oraz związkom wyznaniowym pierwszeństwo w wyborze miejsca i czasu zgromadzeń. Druga z kolei wprowadza 14-dniowe vacatio legis.
– Ta ustawa mogła doprowadzić do zaostrzenia walki politycznej i sytuacji, że byłaby łamana, więc władza musiałaby sięgnąć po inne środki. To groźne i sądzę, że PiS zdało sobie z tego sprawę – skomentował Borusewicz. – Gdybyśmy nic nie zrobili, ta ustawa przeszłaby w kształcie, w jakim została zaproponowana – podkreślił wicemarszałek Senatu. – Jak ją przeczytałem to pomyślałem, że wyjdę na ulicę, ponieważ wprowadzała ona restrykcje dotyczące podstawowych praw obywatelskich, tj. prawo do zgromadzeń – ocenił.
Jak mówił Bogdan Borusewicz, on sam „działa w parlamencie i to tam jest aktywny, ale gdyby ustawa o zgromadzeniach przeszła w pierwotnym kształcie, posłuszeństwo w tej sprawie na pewno zostałoby rządowi wypowiedziane” . Przyznał, że akceptuje zmiany w obecnym kształcie, jedynie nie zgadza się z kwestią dotyczącą uprzywilejowania wydarzeń, które odbywają się cyklicznie.