Co najmniej 7 osób zginęło, a 48 zostało rannych w zamachu w Londynie. Sprawcy kierujący vanem, wjechali w tłum ludzi na moście London Bridge, a później przemieścili się na Borough Market (mieści się tam sporo barów i restauracji), gdzie wyskoczyli z auta i zaczęli ranić nożami przypadkowe osoby.
Jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na miejscu ataku był policjant Giovanni Sagristani, który jest także graczem rugby. Funkcjonariusz był po służbie ze swoimi znajomymi w restauracji, kiedy jeden z napastników dźgnął kobietę nożem w klatkę piersiową. Sagristani próbował obezwładnić zamachowca, ale sam został zraniony. Jak podaje BBC, funkcjonariusz doznał poważnych obrażeń, ale jego stan jest stabilny. W chwili ataku razem z policjantem był jego kolega Carlos Pinto, który jest pielęgniarzem. Mężczyzna próbował ratować pchniętą nożem kobietę.
Szefowa londyńskiej Metropolitan Police Cressida Dick pochwaliła odważne działania oficerów, którzy jako pierwsi zjawili się na miejscu ataku i próbowali stawić czoła zagrożeniom.
Zamachy nadal możliwe
Burmistrz Londynu Sadiq Khan zaapelował do mieszkańców Londynu, by nie dali się przestraszyć terrorystom, choć równocześnie wskazał, że konieczna jest podwyższona czujność, gdyż kolejne zamachy są „wysoce prawdopodobne”.
– Ludzie powinni pozostać czujni i spokojnie prowadzić swoje normalne życie, choć poziom zagrożenia pozostaje na poziomie „poważny”, co oznacza, że kolejne zamachy w całym kraju są „bardzo prawdopodobne”. Wszyscy musimy być czujni i informować policję o każdej podejrzanej sytuacji – wskazał. Sadiq Khan stwierdził równocześnie, że uważa, iż Londyn pozostaje jednym z najbezpieczniejszych miast na świecie.
– Terroryści chcą zniszczyć nasz sposób życia i zmusić do zaprzestania korzystania z naszych wolności. (…) Nie możemy na to pozwolić – podkreślił.