5 nieznanych faktów z życia o. Ludwika Wiśniewskiego

5 nieznanych faktów z życia o. Ludwika Wiśniewskiego

O. Ludwik Wiśniewski w trakcie mszy pogrzebowej prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza
O. Ludwik Wiśniewski w trakcie mszy pogrzebowej prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Źródło: Newspix.pl / MATEUSZ SLODKOWSKI
Ojciec Ludwik Wiśniewski, który na pogrzebie prezydenta Gdańska wystosował dramatyczny apel o zaprzestanie mowy nienawiści, stał się z dnia na dzień „katolickim celebrytą”. Jego biografia obfituje w niezwykłe zdarzenia, które jednak nie są szerzej znane. Poznaj pięć mało znanych faktów o zakonniku.

Ojciec Ludwik Wiśniewski, który na pogrzebie prezydenta Gdańska wystosował dramatyczny apel o zaprzestanie mowy nienawiści, stał się z dnia na dzień „katolickim celebrytą”. Piotr Adamowicz, brat Pawła, chciał, by to o. Ludwik Wiśniewski wygłaszał homilie na pogrzebie zamordowanego polityka. Jednak nie pozwolił na to abp Sławoj Leszek Głódź. Najważniejszy fragment przygotowanego już kazania o. Ludwik wygłosił jednak na koniec mszy. Jako jedyny z pogrzebowych mówców dostał owację na stojąco, także od zgromadzonych w gdańskiej bazylice byłych prezydentów i premierów.

Dzięki temu dominikanina z Lublina poznała cała Polska. Ale o. Wiśniewski uczestniczy w życiu publicznym od pół wieku. A jego biografia obfituje w niezwykłe zdarzenia, które jednak nie są szerzej znane. Poznaj pięć mało znanych faktów o zakonniku.

1. SB chciała go otruć

W lutym 1977 r. NRD-owskie Stasi wymieniała o Wiśniewskiego wśród 60 najbardziej niebezpiecznych członków opozycji. Wiele lat później w archiwum IPN historycy odnaleźli dokument zatytułowany „Działania Departamentu IV dotyczące operacyjnego zabezpieczenia 267. pieszej pielgrzymki z Warszawy do Częstochowy”. Naczelnik z MSW ppłk. T. Grunwald raportował: „W celu wyłączenia z aktywnej działalności osób znanych z postawy antypaństwowej zastosowano specjalne środki odurzające wobec Wiśniewskiego, Jończyka, M. Honowskiej, Sonika oraz kilkunastu księży”.

Bogusław Sonik (dziś poseł PO) rzeczywiście pamięta, jak w 1978 r. przed wejściem na Jasną Górę nagle zaczął słabnąć i tracić przytomność. Znalazł się w szpitalu. Ojciec Wiśniewski też źle się poczuł, ale udało mu się dojść do Częstochowy. Po pielgrzymce pojechał z młodzieżą w Tatry, jednak z powodu braku sił nie był w stanie opiekować się studentami. Na szczęście w góry przyjechał o. Hubert Czuma (brat Andrzeja, późniejszego ministra sprawiedliwości). To on, w zastępstwie o. Ludwika, przejął opiekę nad młodzieżą. Ojciec Wiśniewski wspomina, że spał wtedy przez tydzień, prawie bez przerwy. W końcu doszedł do siebie. O tym, że był truty, dowiedział się już w wolnej Polsce ze śledztwa IPN.

2. Bezpieka chciała go skompromitować

Zbiera forsę w całym mieście / Co nazbiera, to przepije / I tak sobie fajnie żyje / A robotnik gdzieś w Radomiu / Siedzi smętnie w pustym domu” – taki wiersz o ojcu Ludwiku Wiśniewskim kolportowała Służba Bezpieczeństwa na początku lat 70. Dominikanin był wtedy duszpasterzem młodzieży w Gdańsku. Zdobywał coraz większą popularność i to się nie podobało władzom. – W latach 60. jako kilkunastoletni chłopiec chodziłem na jego msze i już wtedy mi imponował. Wyróżniał się jako doskonały kaznodzieja – wspomina prof. Aleksander Hall, historyk, były polityk, w latach 70. i 80. lider opozycyjnego Ruchu Młodej Polski. Bezpiece nie udało się jednak skompromitować zakonnika, choć próbowano też rozpuszczać o nim plotki natury obyczajowej. Ostatecznie obronił go biskup, który stanął w obronie jego dobrego imienia.

3. Żył na podsłuchu

W latach 70. O. Wiśniewski był podsłuchiwany przez bezpiekę. Sam znalazł podsłuch zainstalowany za półką z książkami. Innym razem studenci odnaleźli pluskwę za listwą podłogową, w sali duszpasterstwa. Bezpieka inwigilowała go przez wiele lat. Co ciekawe, sam zainteresowany nigdy nie chciał oglądać swojej teczki w IPN. Powtarzał, że go to nie interesuje.

4. Protestował w obronie Frasyniuka

W 1980 r. o. Wiśniewski przeniósł się do Wrocławia. Myślał, że odpocznie od polityki, jednak Wrocław okazał się miastem jeszcze bardziej rozpolitykowanym co Lublin. Gdy aresztowana Władysława Frasyniuka, zaczęło się poruszenie. W 1986 r. o. Ludwik poszedł pod wrocławski sąd na niemą manifestację w obronie uwięzionego Frasyniuka. Trafia do aresztu, przesłuchiwał go nocą młody funkcjonariusz. „Kochany, to już niedługo. Komuna wkrótce pęknie” – wypalił zakonnik. A milicjant odpowiedział: „Dałby Bóg!”. Dominikanin żartował później, że to był dla niego początek końca komunizmu.

5. Krytykował Adama Michnika

O. Wiśniewski często krytykuje prawą stronę sceny politycznej. Jednak zdarzało mu się narażać ludziom z różnych stron politycznej barykady. Gdy w lutym 2001 r. Adam Michnik w „Gazecie Wyborczej” opublikował głośną rozmowę z Czesławem Kiszczakiem „Pożegnanie z bronią”, w którym nazwał generała „człowiekiem honoru”, zakonnik napisał krytyczny list otwarty do naczelnego „Wyborczej”. „Tobie, Adamie, nie mam za złe bruderszaftów z generałem. Myślę jednak, że w toczonych polemikach zabrakło busoli”.

Więcej faktów z życia o. Ludwika Wiśniewskiego w tygodniku „Wprost”.

Czytaj też:
Mocne słowa o. Wiśniewskiego na pogrzebie Pawła Adamowicza. „Trzeba skończyć z nienawiścią”

Całość dostępna jest w 5/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.