Sprawę opisują dwa niezależne źródła – oko.press i Onet. Jak wynika z ich ustaleń, Tomasz Kosakowski odebrał nominację na sędziego we wtorek 6 października. Został on od razu sędzią okręgowym i orzekać ma w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych – informuje z kolei „Gazeta Wyborcza”.
Media ustaliły jednak, że w trakcie konkursu na sędziego Tomasz Kosakowski dokonał kontrowersyjnej transakcji. Wpłacił 12,5 tys. zł na fundusz wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Onet skontaktował się z adwokatem, by zapytać o tę sprawę. Kiedy jednak rozmowa przeszła na temat dysponowania środkami, Kosakowski przerwał połączenie – czytamy.
KRS: To nie jest łamanie prawa
Onet skontaktował się również z rzecznikiem KRS sędzią Maciejem Miterą. Jego zdaniem, Kosakowski nie naruszył prawa, jednak „sytuacja ta faktycznie budzi złe skojarzenia”.
– Przecież każdy obywatel, w tym prawnik, który nie jest sędzią, może wpłacić pieniądze na daną partię. Każdy zaś, zgodnie z konstytucją, ma prawo aspirować do służby publicznej. Tyle że ta sytuacja faktycznie może budzić złe skojarzenia – przyznaje.
Czytaj też:
RMF ujawnia unijny raport o praworządności w Polsce. „Wnioski są miażdżące”