Jarosław Gowin, lider Porozumienia, do niedawna członek rządu i koalicjant PiS oraz Solidarnej Polski w koalicji Zjednoczonej Prawicy w „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24 zmierzył się z serią pytań o jego aktualną sytuację i ewentualną przyszłość ugrupowania. Polityk absolutnie wykluczył swój powrót do rządu, deklarując: – Nie, to w ogóle nie wchodzi w rachubę.
Gowin przyznał zresztą, że jest w kwestii odchodzenia z rządu „recydywistą”. Nawiązał w ten sposób do swojej poprzedniej dymisji sprzed lat, gdy opuszczał fotel ministra sprawiedliwości w trakcie drugiej kadencji rządów PO-PSL. – Bardzo trudno jest opuścić obóz rządowy, mówię to jako ktoś, kto robił to już dwa razy (tu Piasecki wtrącił: – Kto jest recydywistą), kto jest recydywistą – mówił, dodając, że rozumie też różne rozterki swoich współpracowników (część członków Porozumienia nie wyszła z klubu PiS i z rządu).
Gowin o kulisach udzielenia poparcia Dudzie w 2020. Wspomniał żart o Kurskim
W studio powróciła jeszcze sprawa relacji Gowina z prezydentem, Piasecki przypomniał spotkanie obydwu z 14 sierpnia, gdy ustępujący wicepremier pojechał do Andrzeja Dudy, by odebrać swoją dymisję. Wtedy też Duda wygłosił przemówienie, które odbiło się szerokim echem, padło w nim m.in.: – Dzisiaj muszę panu powiedzieć, nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy stoi przede mną i odbiera dymisję człowiek, który chce realizować ten dobry program dla Polski (...), czy też stoi przede mną ktoś, kto postanowił zmienić front i pójść dalej w polityce z kimś innym. Jest to dla mnie bardzo przykra sytuacja. I muszę powiedzieć, że będę czekał, panie premierze, i będę się przyglądał temu, co się dzieje.
W TVN24 Gowin – po blisko dwóch tygodniach – ponownie komentował tę wypowiedź prezydenta. Jak ocenił: – Uważam, że głowa państwa powinna rozmawiać z każdym, kto ma za sobą demokratyczny mandat.
Lider Porozumienia wspomniał przy tym o swojej roli w tym, by Andrzej Duda w 2020 roku został kandydatem PiS, co jak wynika z jego relacji, nie było takie pewne. – Był taki moment, kiedy kandydatura Andrzeja Dudy jako kandydata Zjednoczonej Prawicy była pod znakiem zapytania. Chodziło o odwołanie Jacka Kurskiego – powiedział Gowin (chodzi o wydarzenia z marca 2020 roku, gdy Duda publicznie zażądał odwołania Kurskiego, prezes TVP stracił stanowisko, ale szybko je odzyskał). Jak zapewnił, lobbował wtedy za tym, by Duda miał dalej poparcie obozu rządzącego.
Gowin pytany o to, czy Kurski, wciąż prezes TVP, nadal ma tak ważne miejsce w układance obozu rządzącego, odparł:
– Od dawna w koalicji rządowej kursował taki żart, że Jacek Kurski jest czwartym koalicjantem, w pewnym sensie być może jest tym koalicjantem najważniejszym.
Były wicepremier i szef MRPiT oznajmił, że gdyby wtedy nie padło na Andrzeja Dudę, to kandydatem na prezydenta miał zostać Mateusz Morawiecki. Gowin podkreślił przy tym, że także premier rekomendował Jarosławowi Kaczyńskiemu, by jednak postawił na Dudę.
Czytaj też:
To będzie ciężka jesień dla Kaczyńskiego. „Lex TVN” uruchomiło efekt domina