Kardynał Kazimierz Nycz odniósł się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i decyzji ws. wprowadzenia stanu wyjątkowego. Duchowny podkreślił na antenie Radia Zet, że „państwo ma obowiązek obrony swojej granicy i wykorzystuje do tego proporcjonalne środki”. Zdaniem metropolity warszawskiego kluczem w tym wypadku jest skala zagrożenia.
Kardynał Kazimierz Nycz nie chce przerzucania wody przez granicę. Mówi o negocjacjach
– To, co Kościół ma do zrobienia, to brać do ręki pomocne rzeczy jak wodę, jedzenie czy śpiwory i nieść je ludziom potrzebującym. Kościół ma prawo spodziewać się od polityków, niezależnie od tego, po której stronie jest tych 32 uchodźców, że stworzą komfort, a nie luksus, który pozwoli docierać tam pomocy humanitarnej. To się powinno dać wynegocjować, żeby nie było przerzucania wody przez granicę, tylko zwykła, chrześcijańska pomoc – mówił kard. Nycz.
W kontekście sytuacji na granicy Polski i Białorusi duchowny podkreślił, że „przy tej okazji każdy chce ugrać swoje pod względem politycznym i wyborczym”. – Kościół zrobił dwie rzeczy. Będzie ogólnopolska zbiórka dla osób potrzebujących z Afganistanu. To konkretna pomoc. Chodzi też o to, żeby żaden prawdziwy uchodźca nie został skrzywdzony. Tu Kościół proponował korytarze humanitarne – wymieniał metropolita warszawski.
Metropolita warszawski o demografii Europy i Afryki
Kard. Nycz zaznaczył, że „chodzi o setki, a nie tysiące osób, które najbardziej potrzebują pomocy”. – W najbliższych latach stoimy przed dużym problemem uchodźczym na świecie. Jeśli patrzy się na demografię Europy, w tym Polski i demografię Afryki Północnej, czy równikowej, to życie nie znosi pustki – podsumował.
Czytaj też:
Biedroń zaproponował SMS-a do Jana Pawła II. „To jak to było z tym tuszowaniem pedofilii?”