"Czołgi zostały przejęte i mało mnie interesuje kto to zrobił, SLD czy ktoś inny. Decyzja w tej sprawie była decyzją, która doprowadziła do tego, że mamy ponad 100 nowoczesnych czołgów, sprawnych i wykorzystywanych" - podkreślił w sobotę szef MON w radiowych Sygnałach Dniach.
"Jeżeli wypowiada się opinie o zdarzeniu, w tym przypadku uzbrojeniu, to należy zasięgnąć opinii żołnierzy" - dodał. Powszechnie wiadomo, że ci korzystnie wypowiadają się o Leopardach.
W przyjętym w środę w Gliwicach stanowisku, związkowcy z Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego "Solidarność" napisali m.in., że przejęte przez naszą armię Leopardy, przekazane za symboliczną opłatą, ostatecznie kosztowały polski budżet ponad 100 mln zł, wydanych na ich "rozkonserwowanie i uruchomienie".
"Na dodatek większość tych czołgów stoi bezużytecznie i niesprawna na poligonie w Świętoszowie. Kolejna transza - zakup 123 czołgów, w dodatku bez zawarcia umowy gospodarczo-biznesowej, jest niczym innym jak działaniem na szkodę polskiej gospodarki i polskiego podatnika" - napisali związkowcy.
Polska otrzymała ze składnic Bundeswehry 128 czołgów Leopard 2A4. Pierwsza ich partia trafiła do kraju we wrześniu 2002 roku. W czołgi te wyposażona jest 10. Brygada Kawalerii Pancernej, stacjonująca w Świętoszowie na Dolnym Śląsku.
W ostatnim czasie media spekulowały, że Polska chce przejąć od Bundeswehry kolejne 123 używane czołgi Leopard 2A4.
Związkowcy z "S" są przeciwni takimi planom. "Jesteśmy oburzeni, że na potrzeby polskiej armii rząd ma zamiar kupować stary sprzęt wojskowy, którego chce się pozbyć inne państwo. A przecież w naszym zakładzie produkujemy czołgi najnowszej generacji (PT-91 - PAP)" - komentuje szef zakładowej "S" w fabryce "Bumar-Łabędy", Zdzisław Goliszewski.
ab, pap