Znany włoski reżyser o „szramach na psychice”: Kościół stosował jedno z najbardziej bezlitosnych narzędzi

Znany włoski reżyser o „szramach na psychice”: Kościół stosował jedno z najbardziej bezlitosnych narzędzi

Marco Bellocchio
Marco Bellocchio Źródło:PAP/EPA / Abaca
Papież Franciszek próbuje nadać Kościołowi ludzką twarz, ale skostniała moralność ciągle odciska się na moralnych i życiowych decyzjach moich rodaków. A jednak nic nie zatrzyma procesów modernizacji. Świątynie pustoszeją. Wybijamy się na wolność – mówi Marco Bellocchio, reżyser filmu „Porwany”.

Krzysztof Kwiatkowski: Nigdy nie był pan wielkim entuzjastą Kościoła Katolickiego.

Marco Bellocchio: Całe życie entuzjastycznie go zwalczam. Jednak nie jestem dogmatykiem, a „Porwany” nie miał być manifestem. Nie sprzeciwiam się wierze. Przeszkadza mi przemoc potężnej instytucji, która jak walec miażdży człowieka. Tym razem odnalazłem jej konsekwencje w oczach Edgarda Mortary – żydowskiego chłopca z getta w Bolonii, który w połowie XIX wieku został odebrany rodzinie. Zgodnie z ówczesnymi prawami inkwizycji, każdy katolik miał prawo ochrzcić innowiercę.

Mojemu bohaterowi rzekomo sakramentu udzieliła służąca, więc Kościół postanowił upomnieć się o „członka wspólnoty”.

Armia Piusa IX doprowadziła Edgarda do Rzymu. Dorastał w murach Watykanu.

Papieskie reguły nakazywały wychowanie wszystkich ochrzczonych dzieci w wierze katolickiej. Choćby i siłą. Zastanawiałem się, jak wielkie szramy na psychice sześcio-, siedmiolatka mogły zostawić te wydarzenia. Zdeptano jego tożsamość. Księża zmusili go do zanegowania wszystkiego, w czym został wychowany.

Cały wywiad dostępny jest w 48/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.