Rokita ma przeprosić Kornatowskiego na "morderców z PRL"

Rokita ma przeprosić Kornatowskiego na "morderców z PRL"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Jan Rokita ma przeprosić Konrada Kornatowskiego za zarzucenie mu, jakoby w latach 80. brał udział w tuszowaniu zabójstwa - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sąd uznał, że w sprawie śmierci w 1986 r. Tadeusza Wądołowskiego nie ma dowodów, które pozwoliłyby nazywać Konrada Kornatowskiego "nikczemnym prokuratorem" i zarzucać mu tuszowanie zabójstwa, dlatego nakazał Rokicie przeproszenie Kornatowskiego.

"Rokita wyrządził wielką krzywdę mnie i mojej rodzinie. Mam nadzieję, że teraz on się poważnie zastanowi, zanim skrzywdzi kogoś innego" - powiedział dziennikarzom Kornatowski, wychodząc z gmachu sądu.

Kornatowskiego - prokuratora od lat 80., a ostatnio szefa policji w czasach rządu Jarosława Kaczyńskiego - dotknęły słowa Rokity, ówczesnego posła PO, który w marcu tego roku wywiadzie dla "Dziennika", a potem w dwóch rozgłośniach radiowych, określał go mianem "wyjątkowo nikczemnego prokuratora, który hańbi polską policję".

W kontekście sprawy śmierci gdańskiego opozycjonisty Tadeusza Wądołowskiego, w której Kornatowski wykonywał incydentalne czynności śledcze, Rokita mówił o konieczności "rozliczenia morderców z PRL" oraz o fabrykowaniu przez Kornatowskiego "dowodów niewinności zabójców Wądołowskiego".

Kornatowski pozwał za to Rokitę do sądu, żądając przeprosin w mediach. Rokita powtórzył na procesie, że Kornatowski tuszował jako prokurator sprawę zabójstwa na posterunku MO w 1986 r. Powoływał się na raport działającej w latach 1989-91 sejmowej komisji, której sam przewodniczył. Tam pojawiły się informacje, że Kornatowski mógł być zamieszany w ukrywanie zabójstwa Wądołowskiego.

Sejmowa komisja nadzwyczajna do zbadania działalności MSW, która badała ok. 100 niewyjaśnionych zgonów z lat 80., wnosiła wtedy o zbadanie odpowiedzialności Kornatowskiego.

Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury. Zmarł w komisariacie kolejowym w Gdyni. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano "ostrą niewydolność lewokomorową". Bliscy mężczyzny twierdzili, że został przez milicję brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano.

W marcu tego roku - krótko po awansie Kornatowskiego na szefa policji - Rokita mówił w wywiadach, że Kornatowski "spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią". Mówił o szefie policji, że "powinien stanąć przed sądem za pomocnictwo w zabójstwie"

Kornatowski podkreślał, że ze śmiercią Wądołowskiego miał związek jedynie przez udział w oględzinach zwłok i sporządzenie notatki. "Nie prowadziłem śledztwa, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych, ani nie podejmowałem żadnych decyzji" - zapewniał. Dodał, że zdecydował o sekcji zwłok mężczyzny; biegły zaś stwierdził, iż przyczyną śmierci był zawał serca, co potem potwierdzili kolejni biegli.

W poniedziałek sąd - po analizie akt tamtego śledztwa, które po opublikowaniu "raportu Rokity" było wznawiane i umorzono je pod koniec 1992 r. - uznał, że nie można Kornatowskiemu stawiać zarzutu tuszowania dowodów zabójstwa, bo nawet po 1989 r. prokuratura nie uznała, by śmierć Wądołowskiego nastąpiła wskutek pobicia go przez milicję - wskazywano przyczyny naturalne - niewydolność serca.

Sędzia Hanna Muras przyznała, że ta niewydolność mogła nastąpić z powodu stresu wynikłego z zatrzymania Wądołowskiego - ale to nie dowód na zabójstwo. Odnosząc się do zarzutu bezprawnego, dwukrotnego przesłuchania biegłego przez Kornatowskiego - co miałoby służyć uzyskaniu od biegłego opinii korzystnej dla milicjantów - sędzia Muras podkreśliła, że nie ma mowy o bezprawności działań prokuratora Kornatowskiego, bo miał on obowiązek przesłuchania biegłego, gdyż akta śledztwa dwukrotnie odsyłała do uzupełnienia Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku - raz w wyniku skargi złożonej przez bliskich Wądołowskiego w Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON).

"Pozwany Rokita mówił, że w wyniku swych interpelacji dowiadywał się o losy śledztw ze swego raportu. Skoro tak, to tym bardziej - mając wiadomość o umorzeniu sprawy w 1992 r., powinien zachować szczególną staranność i rzetelność wypowiadając się o niej" - dodała sędzia Muras, uzasadniając nałożony na Rokitę obowiązek przeproszenia Kornatowskiego.

Sprawa zarzutów Rokity stała się głośna w marcu. Ówczesny premier Jarosław Kaczyński mówił wtedy, że wersja szefa policji była "bardziej prawdopodobna" niż Rokity. Ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek powołał zespół do wyjaśnienia zarzutów. W czerwcu pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach wszczął formalne śledztwo w sprawie śmierci Wądołowskiego.

Kornatowski został szefem policji po tym, jak stanowisko szefa MSWiA objął Kaczmarek. Został odwołany w początkach sierpnia po złożeniu dymisji. Stało się to po tym, jak z funkcji szefa MSWiA odwołano Kaczmarka, który "znalazł się w kręgu podejrzeń" w związku z przeciekiem z akcji CBA w tzw. aferze gruntowej.

Kornatowski ma zarzuty - razem z Kaczmarkiem i b. prezesem PZU Jaromirem Netzlem - nakłaniania do fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa o ten przeciek, za co grozi do 5 lat więzienia. Zarzuty dotyczą m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauze 5 lipca w hotelu Marriott.

W końcu sierpnia prokuratura ujawniła podsłuchy obciążające Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Kornatowski namawiał w nich Netzla do fałszywych zeznań co do spotkania w Marriotcie z Kaczmarkiem - by mu zapewnić alibi. "Jedyne zło, które wynikało z moich rozmów zaprezentowanych w czasie konferencji prasowej, to są brzydkie słowa, których użyłem i za to chciałem serdecznie przeprosić wszystkie osoby, które słyszały te wypowiedzi" - komentował Kornatowski.

Ubiega się on dziś o powrót do Prokuratury Krajowej (skąd odszedł do KGP). Minister sprawiedliwości Zbigniew Cwiąkalski pytany dwa tygodnie temu przez PAP o szanse na powrót Kornatowskiego do prokuratury, odparł, że w pierwszej kolejności musi się rozstrzygnąć kwestia jego odpowiedzialności karnej w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa - na razie sprawa jest przedwczesna.

Ćwiąkalski podtrzymał tę opinię w wieczornym programie TVN24, gdzie ocenił, że "w tym momencie pan Kornatowski nie ma na to żadnych szans".

"Wprawdzie dzisiaj zakończyła się sprawa, na razie nieprawomocnie, jego procesu z panem Janem Rokitą i tutaj pan Kornatowski wygrał, ale na razie jest podejrzany w sprawie. Najpierw muszą się wyjaśnić całkowicie zarzuty wobec jego osoby, a potem dopiero, jak wszystko będzie prawomocnie zakończone, można się nad tym zastanawiać" - powiedział Ćwiąkalski.

Jak dodał, "z całą pewnością, prokurator, który chce wrócić do prokuratury krajowej, a ma niezakończoną sprawę karną, prowokuje".

pap, ss