Zamieszanie ws. ambasadorów

Zamieszanie ws. ambasadorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych pozytywnie zaopiniowała trzech kandydatów na ambasadorów: Andrzeja Krawczyka, Jerzego Margańskiego i Irenę Tatarzyńską. Jednak większość posłów PiS wstrzymała się od głosu, gdyż - ich zdaniem - MSZ pominęło prezydenta w procedurze wyłaniania tych kandydatów.

Z tą opinią nie zgodził się wiceminister spraw zagranicznych Jan Borkowski. Jak powiedział szef Komisji Krzysztof Lisek (PO), podczas tajnej części posiedzenia Borkowski stwierdził, że MSZ już w grudniu ubiegłego roku wysłało pismo do Lecha Kaczyńskiego w sprawie tych trzech kandydatów.

Posłowie PiS wstrzymali się od głosu w tajnym głosowaniu, gdyż - jak argumentowali - wystąpienie o zgodę do krajów, do których mają jechać ci kandydaci, bez przedstawienia ich Lechowi Kaczyńskiemu stwarza niebezpieczny precedens i stawia w trudnej sytuacji prezydenta.

Jedna z posłanek PiS Lena Dąbkowska-Cichocka powiedziała po posiedzeniu, że nie chodzi o sprzeciw wobec tych trzech konkretnych kandydatur, bo - jak mówiła - są to znakomici i doświadczeni dyplomaci.

Według niej, chodziło o zasygnalizowanie tego, by MSZ nie pomijało Lecha Kaczyńskiego w procedurze wyłaniania kandydatów na placówki. Dąbkowska-Cichocka dodała, że po raz pierwszy od 1989 roku MSZ występuje o zgodę innego państwa, nie informując uprzednio prezydenta o kandydaturze.

Inny poseł PiS Paweł Kowal powiedział po tajnej części posiedzenia, że opozycja nie miała możliwości swobodnie się wypowiedzieć. Jak dodał, to niedopuszczalny i zły precedens. Karol Karski (PiS) chce, aby w związku z tym dokonane były zmiany w Prezydium Komisji.

Zarzuty posłów PiS o niemożności wypowiedzenia się całkowicie odrzucił szef komisji. Jak powiedział, podczas tajnej części obrad wypowiadali się prawie cały czas posłowie PiS. Szef komisji mówił, że posłowie Kowal, Karski, Zbigniew Girzyński kilkakrotnie zabierali głos, powtarzając ciągle te same argumenty.

Lisek relacjonował, że posłowie PiS mówili, iż MSZ rozpoczęło procedurę wyboru ambasadorów bez powiadomienia o tym prezydenta. Z tym nie zgadzał się wiceminister Borkowski. Następnie - jak mówił szef komisji - padł wniosek formalny o zamknięcie dyskusji ze strony PO i wniosek przeciwny Girzyńskiego o jej kontynuowaniu. Wniosek o zamknięciu zyskał większość.

W ocenie Liska, "cały ten teatr" ze strony PiS zmierzał do tego, aby nie dopuścić do głosowania kandydatur.

Krawczyk jest kandydatem na ambasadora na Słowacji, Margański - w Austrii, a Tatarzyńska - w Albanii.

Krawczyk jest doktorem historii, pracował w Urzędzie Rady Ministrów, Kancelarii Sejmu i Urzędzie ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Od 2000 roku był radcą ministra w MSZ. W latach 2001-2005 pełnił funkcję ambasadora w Pradze. Od 2006 roku był prezydenckim ministrem odpowiedzialnym za sprawy międzynarodowe.

W lutym 2007 roku podał się do dymisji po tym, jak prezydentowi przekazano informację, że w stanie wojennym miał być tajnym współpracownikiem WSW. Chodziło o dokumenty przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego podczas procedury uzyskiwania certyfikatu dostępu do informacji niejawnych. W marcu Krawczyka oczyszczono z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie wrócił jednak do pracy w Kancelarii Prezydenta.

Krawczyk pytany podczas komisji, czy "powody osobiste", przez które zrezygnował z pracy w Kancelarii Prezydenta nie przeszkodzą mu w pełnieniu funkcji ambasadora powiedział, że Sąd Lustracyjny oczyścił go z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL i tym samym "sprawa jest zakończona". Zdaniem Krawczyka, najprawdopodobniej była to "jakiegoś typu intryga polityczna".

Mówiąc o swoich ewentualnych działaniach w Bratysławie zapowiedział wzmocnienie współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej, gdyż obecnie ocenia ją na "3+". Zapewnił także o wzmacnianiu współpracy przygranicznej i kulturalnej.

53-letni Krawczyk jest żonaty, ma troje dzieci. Zna język czeski i angielski.

Margański jest doktorem filozofii. W latach 90. był m.in. radcą polskiej ambasady w Bonn. W drugiej połowie lat 90. był dyrektorem Departamentu Europy I i Europy Zachodniej MSZ. W latach 97-99 był kierownikiem przedstawicielstwa polskiej ambasady w Berlinie.

Był także p.o. dyrektorem sekretariatu ministra, gdy resortem kierowali Bronisław Geremek i Władysław Bartoszewski. W latach 2001-2005 był ambasadorem RP w Szwajcarii. Od 2005 roku m.in. był dyrektorem Departamentu Systemu Informacji, a następnie Departamentu Europy.

Margański powiedział, że będzie chciał wzmocnić dialog ze stroną austriacką przede wszystkim w trzech dziedzinach: przeglądu budżetu UE, wspólnej polityki energetycznej i kwestiach energetycznych. Powiedział też, że trzeba się przygotować do otwarcia austriackiego rynku pracy dla Polaków, co stanie się najpóźniej w 2011 roku.

52-letni Margański ma dwoje dzieci. Zna język niemiecki i angielski.

Tatarzyńska jest doktorem nauk humanistycznych. Przed rozpoczęciem pracy w MSZ była m.in. starszym asystentem w PAN. Pracę w MSZ rozpoczęła w latach 90. W latach 94-99 była zastępcą szefa ambasady w Ankarze, w tym przez pół roku charge d`affaires tej placówki. W latach 2003-2007 była zastępcą szefa placówki w Sofii, w tym przez rok charge d`affaires.

Tatarzyńska powiedziała, że chciałaby wzmocnić polsko-albańskie relacje gospodarcze i handlowe. Jej zdaniem, po zaproszeniu Albanii do NATO na szczycie w Bukareszcie należałoby się zastanowić na ideą otwarcia attachatu wojskowego w Tiranie. Jak mówiła, takie attachaty mają już nie tylko np. USA, ale także Czechy.

57-letnia Tatarzyńska zna angielski, rosyjski, turecki, włoski, bułgarski, francuski; biernie - niemiecki i grecki. Jest mężatką, ma syna. Tak duża znajomość języków obcych zaskoczyła członków komisji. Tatarzyńska powiedziała, że nauka języków obcych to jej hobby i obiecuje nauczyć się także albańskiego.

ab, pap