Gosiewski: płacę alimenty w wysokości ustalonej przez sąd

Gosiewski: płacę alimenty w wysokości ustalonej przez sąd

Dodano:   /  Zmieniono: 
A.Jagielak/Wprost 
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski oświadczył, że na syna z pierwszego małżeństwa płaci alimenty w wysokości ustalonej przez sąd. Podkreślił, że - odmiennie od Ludwika Dorna (PiS) - nie występował o obniżenie alimentów.

Odnosząc się do informacji "Dziennika" o tym, że jego była żona walczy z nim w sądzie o zwiększenie alimentów na dziecko, szef klubu PiS powiedział, że "suma, którą zaproponowała dotyczy prawie połowy jego wynagrodzeń, w związku z tym ta sprawa jest rozstrzygana obecnie przez sąd.

Gosiewski oświadczył, że płaci alimenty zgodnie z decyzją sądu. "W tej sprawie zawsze wykonuję wyroki sądu, w związku z tym trudno jest porównywać moją sytuację i sytuację posła Ludwika Dorna" - ocenił.

Według "Dziennika" szef klubu PiS płaci na dziecko z poprzedniego małżeństwa 600 zł miesięcznie; od lipca - na czas sprawy alimentacyjnej - sąd podwyższył tę  kwotę do 700 zł. Według byłej żony, poseł nie partycypuje w żadnych innych kosztach wychowania dziecka. Małgorzata Gosiewska powiedziała "Dz", że walczy o  taką kwotę, która pozwoli jej utrzymać dziecko na poziomie "choćby w części porównywalnym" do warunków, w jakich wychowują się pozostałe dzieci Gosiewskiego.

Gosiewski potwierdził, że do tej pory płacił alimenty w  wysokości ustalonej przez sąd, czyli 600 zł, a w ostatnim czasie sąd podniósł tę  kwotę do 700 zł.

"Wykonuję w pełni wyroki sądowe, oprócz tego staram się jak najwięcej czasu spędzać z dziećmi" - zapewnił szef klubu PiS.

"Pierwsza małżonka odeszła ode mnie, ponieważ mało czasu spędzałem wtedy w  domu, bo jako polityk nie mogę po godz. 16 wracać do domu i być razem z rodziną" - tłumaczył Gosiewski. Zapewnił jednak, że stara się wszystkie swoje dzieci, a  ma ich troje, traktować w sposób jednakowy.

"Wszystkie bardzo kocham, wszystkimi staram się zajmować w miarę możliwości, które daje mi pełnienie funkcji polityka" - powiedział.

Spór Kaczyński-Dorn
Od kilku dni trwa, toczony za pośrednictwem mediów, spór między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim a Ludwikiem Dornem w sprawie alimentów. Według prezesa PiS, Dorn wnioskując o zmniejszenie alimentów płaconych na dzieci z poprzedniego małżeństwa łamie pewne reguły. Z kolei Dorn uważa, że Kaczyński go pomawia i  odziera z prywatności. W spór ten włączył się także Gosiewski, który w czwartek odnosząc się do sprawy Dorna, powiedział, że "wartości, także chrześcijańskich, warto przestrzegać we własnym życiu osobistym". Jak dodał, "to jest memento" dla  Dorna.

W piątek w Polsat News Gosiewski pytany, czy sam przestrzega wartości chrześcijańskich w życiu osobistym, odpowiedział: "mogę powiedzieć tak, że  staram się ich w największym stopniu, w jakim mogę, przestrzegać". "Natomiast nie jest to żadną tajemnicą, że po prostu jestem w drugim związku małżeńskim, nigdy tego nie ukrywałem, tak mi się potoczył - jak milionom Polaków - los, że kiedyś opuściła mnie małżonka" - mówił szef klubu PiS.

Gosiewski nt. Dorna
Pytany, czy domaganie się obniżenia alimentów, jak robi to Dorn, to łamanie zasad moralnych, odpowiedział, że "ocena danych zdarzeń zależy od znajomości przedmiotu". "Nie mam tej wiedzy, którą ma pan premier Kaczyński, bo pan premier Kaczyński ma tu większą wiedzę, więc trudno mi wyrobić mój osobisty pogląd na  ten temat" - dodał.

Zdaniem Gosiewskiego najlepiej by było, gdyby Dorn "mógł po prostu złożyć pewne wyjaśnienia przed instytucjami partyjnymi i sprawę należy zamknąć". Dodał, że Dorn mógłby skierować list z wyjaśnieniami do Jarosława Kaczyńskiego, jego jako szefa klubu PiS lub do Karola Karskiego, rzecznika partyjnej dyscypliny.

Jednocześnie zaznaczył, że fakt, iż Dorn od listopada ubiegłego roku jest zawieszony w prawach członka PiS oraz kwestia alimentów to dwie różne sprawy. Dodał, że Dorn "wielokrotnie swoimi wypowiedziami głosił poglądy trochę sprzeczne z tymi poglądami, które ma Prawo i Sprawiedliwość" i "bardzo często (...) prowadzi politykę, szczególnie wykorzystując blog, która szkodzi PiS-owi".

ND, PAP