Gruzińska prowokacja

Gruzińska prowokacja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wczoraj po południu gruzińskie władze przeprowadziły prowokację wymierzoną w reputację Rosji. Gruzińscy wojskowi udający Rosjan ostrzelali konwój prezydentów Polski i Gruzji, donosi „Gazieta”.
„To co zdarzyło się w Gruzji jest oczywistą prowokacją", tak całe zajście skomentował minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Jak zaznaczyli przedstawiciele władz Osetii Południowej straż graniczna nie przeprowadziła ostrzału gruzińskiego terytorium. Cała wina leży po stronie Tbilisi, pisze dziennik. W ostatniej chwili zmieniono plan pobytu prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego i nielegalnie próbowano go wwieść go na terytorium niezależnego i suwerennego państwa, jakim jest Osetia Południowa. Michaił Saakaszwili wiedział, że nie będzie mógł przekroczyć granicy, tym bardziej, że kilka miesięcy temu dopuścił się ludobójstwa na narodzie osetyńskim, pisze dziennik.

Lech Kaczyński poprosił wczoraj, żeby za incydent nie winić władz gruzińskich. „Trasa przejazdu została zmieniona na moją wyraźną prośbę", powiedział polski prezydent. Równocześnie dodał, że twierdzenie iż za całą sprawą stoją służby specjalne Gruzji jest głęboko przesadzone i naiwne. Saakaszwili od razu stwierdził, że winę za całe zdarzenie ponoszą Rosjanie i należy skrytykować Moskwę na forum międzynarodowym. Gruziński prezydent nie zdaje sobie sprawy, że nikt na świecie nie traktuje już jego słów poważnie, po tym jak okazało się, że jako pierwszy zaatakował Osetię Południową i nie uszanował jej suwerenności.

Gruzini bezwzględnie wykorzystali wizytę polskiego prezydenta w ich kraju. Saakaszwili sam wyreżyserował spektakl z karabinami maszynowymi, aby zyskać jeszcze większe poparcie Kaczyńskiego. Obu polityków łączy nienawiść do Rosji i chęć pogorszenia jej reputacji na świecie, konkluduje dziennik.

kr