Stany Zjednoczone i Chiny mogą zmienić świat

Stany Zjednoczone i Chiny mogą zmienić świat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dzięki normalizacji stosunków chińsko-amerykańskich „świat stał się inny, lepszy i bezpieczniejszy”, pisze na łamach dziennika „Financial Times” Zbigniew Brzeziński, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera w latach 1977-81.
W momencie, gdy rośnie ryzyko dramatycznego „zderzenia cywilizacji", konieczne jest świadome promowanie pojednania i współpracy między cywilizacjami. W przypadku Stanów Zjednoczonych to godna misja, od której potencjalnie zależeć może nasza wspólna przyszłość, twierdzi profesor Brzeziński.

„Gdy prezydent Carter wysyłał mnie do Chin w 1978 roku by nawiązać tajne negocjacje, które doprowadziły do normalizacji stosunków Stany Zjednoczone-Chiny, w Pekinie mieszkało tylko 1200 cudzoziemców (...) dziś jest ich około 150 tysięcy", pisze Brzeziński.

„Od samego początku wiadomo było, że współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa jest korzystna zarówno dla Chin jak i Stanów Zjednoczonych. Efektem miały być zmiany na globalnej zimnowojennej szachownicy – na niekorzyść Związku Radzieckiego. Pośrednio właśnie normalizacja (dwustronnych stosunków) ułatwiła przewodniczącemu ChRL Deng Xiaopingowi podjęcie decyzji w sprawie zainicjowania szerokich reform gospodarczych. Chińskie procesy rozwoju byłyby jednak o wiele trudniejsze bez rozwoju amerykańsko- chińskiego handlu i więzi finansowych, co nastąpiło po normalizacji stosunków" – pisze Brzeziński.

Zadając pytanie na temat obecnego geostrategicznego statusu stosunków Stany Zjednoczone-Chiny, znany politolog cytuje określenie strony chińskiej, iż jest to stan „skomplikowanych współzależności", pozwalających obu stronom „rywalizować ze sobą i konsultować się w ramach istniejących międzynarodowych reguł”.

Brzeziński odnotowuje zmiany w strategii Pekinu – odejście od haseł walki klasowej i rewolucji w kierunku „pokojowego wzmacniania wpływów" chińskich na świecie i „budowy harmonijnego świata”. Tego rodzaju koncepcje ułatwiły obu stronom rozwiązywanie spornych kwestii oraz współpracę w takich trudnych kwestiach jak problemy programu atomowego Korei Północnej.

Świat, a także oba kraje, jedynie skorzystają na dalszym rozszerzaniu takiej współpracy, wykraczającej też poza konieczną dziś doraźną współpracę w zwalczaniu kryzysu finansowego – uważa Brzeziński.

„Chiny są potrzebne jako bezpośredni partner w procesie dialogu z Iranem (...) także amerykańsko-chińskie konsultacje w sprawie Indii i Pakistanu mogą zadecydować o skuteczniejszej mediacji, bowiem konflikt między tymi dwoma krajami prowadzić może do regionalnej katastrofy" – pisze Brzeziński. Chiny – dodaje – winny też zaangażować się w rozwiązywanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, w kwestie zmian klimatycznych, sił pokojowych ONZ czy rozszerzania Grupy Ośmiu w G14 czy nawet G16.

„By realizować takie cele przede wszystkim jednak potrzebujemy powołania nieformalnej Grupy Dwojga; stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Chinami winny opierać się na zasadach istotnego partnerstwa, podobnego do naszych stosunków z Europą i Japonią", podkreśla Brzeziński na łamach „Financial Times”.

PAP