10 lat więcej w służbie rewolucji

10 lat więcej w służbie rewolucji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Znamy już pierwszego kandydata i faworyta następnych wyborów prezydenckich w Wenezueli. Jest nim oczywiście Hugo Chavez, który może ubiegać się o kolejną kadencję dzięki sukcesowi w referendum konstytucyjnym. O tym, jak wenezuelski przywódca świętował przyjęcie poprawek, pisze „El Pais”.
Zmiany w konstytucji zostały oficjalnie przedstawione prezydentowi podczas wczorajszego nadzwyczajnego zebrania Rady Ministrów. Ceremonia została zorganizowana na świeżym powietrzu, w obecności tłumów i transmitowana przez radio i telewizję. W jej trakcie Chavez otrzymał od przewodniczącej Zgromadzenia Narodowego Cilii Flores tekst artykułów 160, 162, 174, 192 i 230, zmienionych w wyniku referendum, złożył pod nimi swój podpis czerwonym atramentem i zapowiedział publikację w dzienniku urzędowym. Od piątku Pierwsza Poprawka do Konstytucji Boliwariańskiej jest już faktem.

W przemówieniu po podpisaniu poprawek Chavez odniósł się do poparcia, jakie proponowanym zmianom udzieliło społeczeństwo. „Lud zjednoczony będzie niezwyciężony," cytował słowa znanej pieśni rewolucyjnej. Wenezuelski przywódca powtórzył, że zamierza kierować boliwariańską odnową państwa co najmniej przez najbliższe 10 lat, do 2019 r. Dlatego, już w zgodzie z nowymi zapisami, ogłosił, że zamierza ubiegać się o trzecią kadencję w wyborach w 2012 r. Choć Chavez wyraził przekonanie o swojej wyższości nad jakimkolwiek kandydatem opozycji, zapowiedział, że do czasu głosowania nie spocznie na laurach. Przez najbliższe lata rząd ma działać jeszcze szybciej i sprawniej, a sam prezydent ma przykładać się do swoich obowiązków sto razy bardziej niż do tej pory.

Priorytetem dla administracji Chaveza ma być walka z przestępczością. Zaprowadzenie spokoju na ulicach ma być według słów szefa państwa „sprawą życia lub śmierci" dla rządu. Prezydent zapowiedział też przeznaczenie ponad 1,3 mld dolarów na rozwój infrastruktury oraz dalszych 400 mln na ochronę środowiska. Wyraził również gotowość do rozmów z opozycją o sytuacji w kraju, zastrzegając jednak, że ma na myśli prawdziwych przedstawicieli ludu, a nie prozachodnie elity. Sprawia to, że jego wezwanie stało się tylko chwytem propagandowym, zauważa gazeta.

mj