Ukraińska smuta

Ukraińska smuta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyniki prezydenckich wyborów nie zadowoliły nikogo. Zwolennicy Wiktora Janukowycza obawiają się, że Julia Tymoszenko nie złoży broni (z powodu niewielkiej różnicy głosów jej Blok już zdecydował, że poda do sądu wyniki głosowania, choć międzynarodowi obserwatorzy – w tym również przedstawiciele OBWE - stwierdzili, że wybory spełniły demokratyczne standardy) i będzie próbowała zwołać nowy Majdan. Przeciwnicy niebieskiego Wiktora narzekają, że na czele państwa stanie kryminalista, przekonany, że Anton Czechow był ukraińskim pisarzem.
W trzeciej grupie – a ta jest najliczniejsza – wzruszają ramionami: nie ważne kto wygrał, bo między Janukowyczem a Tymoszenko nie ma znaczącej różnicy. Oboje kierują się osobistymi ambicjami i interesami bliskich im oligarchów, a kraj popada w coraz większe kłopoty gospodarcze.

Ukraińcy wyglądają nowej politycznej siły. Człowieka zdolnego zapanować nad chaosem, zwalczyć „ukraińską smutę",  której – czemu trudno się dziwić -  mają już po wyżej uszu. A tęsknota za silną jednostką nie wróży dobrze demokracji.

-Tak szczerze mówiąc, Janukowycz wcale mi się nie podoba – powiedział na dwa dni przed wyborami Maks z namiotu Partii Regionów, wręczając mi kalendarz z niebieskim kandydatem  – Bardzo chciałbym, żeby pojawił się ktoś trzeci i uratował ten kraj.

Maks, jak większość zaangażowanych w tegoroczną kampanię, pracował, bo mu za to zapłacono. Bez przekonania, a tym bardziej bez ideałów. Nie ma mowy o obywatelskiej aktywności. Po obu stronach barykady ludzie stanęli za pieniądze. To powszechna tendencja.

Nie ma dwóch Ukrain, pomarańczowej i niebieskiej. Są zmęczeni Ukraińcy. Miejscowy krajobraz coraz bardziej przypomina lata 90: drobny uliczny handel, którym zajmują się już nie tylko emerytki, ale także młodzi ludzie pozbawieni miejsc pracy. Nielegalnymi ogłoszeniami oblepiony jest niemal każdy słup:  pożyczki pod zastaw, sprzedaż prac dyplomowych, środków na męską potencję, różnego rodzaju chałtury, oczywiście na czarno.  Ukraina zrobiła ogromny krok w tył.

Smutni ludzie w ciemnych, sfatygowanych płaszczach i czapkach uszatkach chodzą z zaciśniętymi twarzami. Nawet w Kijowie dominuje sowiecki styl ubioru: szczególnie mężczyźni są jakby żywcem wyjęci z radzieckich filmów z lat 60.

Mało kto wierzy w wolność słowa i niezależne media – i nie dlatego, że tak jak w Rosji istnieje silne polityczne centrum, które kontroluje dostęp do informacji, a  dlatego, że w powszechnym przekonaniu dziennikarze piszą na zamówienie polityków i związanych z nimi biznesmenów (mówią o tym również przedstawiciele mediów).

O społecznym marazmie i stagnacji alarmują socjologowie i przedstawiciele pozarządowych organizacji. Z Kijowa, Krymu, zachodniej i wschodniej Ukrainy.

- Wybory, jakie wybory? – denerwuje się Żora z Symferopola  - Długi trzeba oddać, a nie ma z czego.

Na Ukrainie jest po prostu beznadziejnie smutno.

- Będzie weselej – przekonuje Losza, dwudziestoparolatek z Kijowa – Janukowycz nie błyszczy inteligencją. Niemal wszystko co powie, można zamienić w anegdotę.

Polityczne dowcipy niechybnie przeżyją swój renesans, tylko wątpliwe, aby zdołały rozśmieszyć coraz bardziej zdesperowanych Ukraińców.