Amerykański samobój

Amerykański samobój

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprzedawanie broni Tajwanowi jest dla Amerykanów niezwykle kosztowne. Ceną do zapłacenia jest wyraźne ochłodzenie relacji z Chinami. Tymczasem w obliczu rosnącej siły Chin to właśnie kontakty z Państwem Środka są dla Stanów Zjednoczonych kluczowe.
Militarnych zgrzytów na linii Pekin – Waszyngton nigdy nie brakowało. Wymienić wystarczy choćby konflikt w Kosowie, kiedy to siły amerykańskie zbombardowały – ponoć przypadkowo – chińską ambasadę. Miesiąc później szpiegowski samolot EP-3E Aries II zderzył się w powietrzu z chińskim myśliwcem i musiał awaryjnie lądować na wyspie Hainan. 11 września 2001 roku dał Chińczykom możliwość dołączenia do antyterrorystycznej koalicji i uzyskania legitymacji do swoich działań, przede wszystkim przeciwko ujgurskiemu ruchowi separatystycznemu, który w 2003 roku został oficjalnie uznany przez Chiny za grupę terrorystyczną. Przeprowadzono też rozmowy na temat zacieśniania współpracy gospodarczej i wznowienia kontaktów wojskowych z USA.

W 2007 roku Chiny zawiesiły współpracę wojskową z Amerykanami, a następnie ją wznowiły. Trwała ona aż do stycznia tego roku, kiedy to Pekin zablokował szereg wizyt przedstawicieli amerykańskiej armii na najwyższym szczeblu. Teraz jednak doszło do wydarzenia bez precedensu. Chiny odrzuciły możliwość przybycia do Państwa Środka sekretarza obrony Roberta Gatesa i to pomimo zeszłorocznego zaproszenia ze strony generała Xu Caihou. Zrezygnowano też z wizyty w Stanach Zjednoczonych szefa chińskiego Sztabu Generalnego.

To niewątpliwie kara za decyzję administracji Baracka Obamy ze stycznia tego roku, kiedy to Biały Dom wysłał do Kongresu projekt sprzedaży do Tajwanu broni o wartości 6,4 miliardów dolarów. To analogiczna sytuacja do tej z 2007 roku, kiedy to współpraca została zawieszona po tym, jak administracja Busha ogłosiła wielomiliardowy projekt sprzedaży broni Tajwanowi. Amerykanie wspierają w ten sposób swojego wieloletniego sojusznika, ale jednocześnie prowokują Chiny, które uznają Tajwan za integralną część swojego państwa. Sprzedaż broni Tajwanowi ma więc swój koszt polityczny. Z tego powodu kilka lat temu Tajwan nie mógł nabyć niszczycieli Arleigh Burke.

W globalnym „meczu" USA-Chiny Obama sprzedając broń Tajwanowi strzelił sobie bramkę samobójczą. Amerykanom zależy bowiem na udziale Chin w rozwiązaniu problemu Korei Północnej. To także kwestia współpracy w zakresie zwalczania terroryzmu, wymiany informacji wywiadowczych oraz zwalczania proliferacji technologii atomowych. Potrzebna jest do tego stała współpraca, a nie działania podejmowane ad hoc – jakie obserwujemy obecnie. Wizyta Gatesa miała stanowić przełom, do którego jednak nie dojdzie.