Korwin-Mikke chce, by było jak w Kalifornii

Korwin-Mikke chce, by było jak w Kalifornii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Korwin-Mikke, fot. Wprost 
Kandydat na prezydenta Warszawy Janusz Korwin-Mikke (Ruch wyborców JKM) powiedział w środę, że po wygraniu wyborów zmniejszy liczbę pracowników w urzędzie miasta. Według niego zadania urzędników powinny być zlecone prywatnym firmom, które będą tańsze.
Korwin-Mikke powiedział na konferencji prasowej przed urzędem miasta, że po wygraniu wyborów, będzie chciał wprowadzić rozwiązania wykorzystywane w amerykańskim miasteczku Maywood w Kalifornii. - Miasteczko zwolniło wszystkich pracowników miejskich. Od kierowników parków miejskich i bibliotek po księgowych ratusza. Ich funkcje przejęły prywatne, wynajęte firmy. Koszt utrzymania tych firm w porównaniu do urzędników spadł o połowę - powiedział. Jak podkreślił Tomasz Sommer ze sztabu wyborczego Korwin-Mikkego, pomysł miasteczka Maywood jest na tyle dobry, że kolejne miejscowości w USA przymierzają się do jego wprowadzenia w życie.

Przepełnione urzędy

Jak oświadczył Korwin-Mikke, nie będzie mógł wyrzucić wszystkich urzędników. - Sprawdziłem przepisy, niestety niektórzy urzędnicy muszą być -powiedział. Dodał, że tylko około połowy pracowników urzędu można zlikwidować według obowiązującego prawa. - Jeśli miasto Warszawa nie może wyegzekwować należnych pieniędzy za opóźnienia w budowie, to lepiej zatrudnić prywatne firmy do tego. Będzie to kosztowało znacznie mniej - zaznaczył Korwin-Mikke. Jak powiedział Korwin-Mikke, po wygraniu wyborów zlikwiduje urząd windykacji. - Jeżeli uda mi się sprywatyzować wszystkie nieruchomości, a to trzeba zrobić, aby zmniejszyć zadłużenie Warszawy, to będę mógł zlikwidować wszystkich urzędników, którzy się obsługą tego wydziału zajmowali - stwierdził. Kandydat na prezydenta powiedział też, że według niego niektóre urzędy są przepełnione. Podkreślił, że w każdym wydziale urzędu miasta wystarczy jeden urzędnik, który wydaje wszystkie decyzje.

Siedmiu radnych i wystarczy

Korwin-Mikke stwierdził, że w Warszawie jest za wielu radnych. Zaznaczył jednak, że ich ograniczenie nie leży w gestii prezydenta stolicy. - Siedmiu radnych na Warszawę spokojnie by starczyło - dodał. Jak zaznaczył kandydat, nie będzie go "obchodziło", co się stanie z urzędnikami po ich zwolnieniu. - Jeżeli urząd miasta wydał decyzję, w wyniku, której w FSO traci pracę 1500 ludzi i mówi, że ich to nic nie obchodzi, to mnie też nie będzie obchodziło, co się z nimi stanie po utracie pracy - powiedział.

Za te pieniądze mógł być most

Jego zdaniem Hanna Gronkiewicz-Waltz robi w Warszawie to, co Platforma Obywatelska w skali całego kraju, czyli podnosi podatki i zatrudnia nowych urzędników. Według Korwin-Mikkego obecne władze ratusza w celu spłacenia długów coraz głębiej sięgają do portfeli podatników. Dodał, że obecna prezydent Warszawy zwiększyła liczbę urzędników z 5700 do 7400. - Roczny koszt utrzymania tych urzędników równa się wybudowaniu nowego mostu w stolicy - dodał.

zew, PAP