"Elektorat PiS zaciskał zęby i głosował"

"Elektorat PiS zaciskał zęby i głosował"

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Ja nie jestem od wizji, ale od konkretnej pracy. Nie jestem typem destrukcyjnej osoby, ja zawsze uważam: trzeba konstrukcyjnie i do przodu - mówi o sobie Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy. Według danych PKW, po przeliczeniu 22 proc. głosów, Gronkiewicz-Waltz wygrała w I turze.
- W Warszawie jednak dużo się wydarzyło - przedszkola, drogi, szkoły - mówi prezydent Warszawy o przyczynach, dla których wygrała kolejne wybory. Z danych Państwowej Komisji Wyborczej z godz. 9 wynika, że Gronkiewicz-Waltz zdobyła 51 proc. głosów. - To dobry wynik - ocenia prezydent. Przyznaje, że kampania wyborcza nie była tak "mordercza" jak przed czterema laty, gdy rywalem kandydatki PO był były premier Kazimierz Marcinkiewicz z PiS. - Był trudniejszym przeciwnikiem niż Czesław Bielecki - mówi Gronkiewicz-Waltz. Tłumaczy, że były premier był w 2006 r. u szczytu popularności.

[[mm_2]]

Elektorat zaciska zęby

- Czesław Bielecki, na początku niektórzy mylili go z Janem Krzysztofem Bieleckim. Nawet żartowaliśmy z Janem Krzysztofem Bieleckim (przewodniczącym Rady Gospodarczej przy premierze - red.), że on powie, że mnie popiera - mówi Gronkiewicz-Waltz. Jej zdaniem Bielecki (zdobył ok. 25 proc. głosów) "miał poparcie typowego elektoratu PiS, włącznie z Radiem Maryja". Podczas kampanii Czesław Bielecki wielokrotnie podkreślał swoją niezależność. - Jestem kandydatem bezpartyjnym, popieranym przez PiS - akcentował. - Widocznie PiS uważał, że tak należy mówić żeby wygrać - ocenia Gronkiewicz-Waltz. - Jarosław Kaczyński mówił, że i Gierek był dobry, inni byli fajni. Elektorat PiS zaciskał zęby, bo pewnie nie wszystko mu się podobało, co mówił Kaczyński - mówi prezydent stolicy. Dodaje, że wyborcy PiS potraktowali odcinanie się Bieleckiego od partii Kaczyńskiego jako gest w imię "większej sprawy".

Wzmocnione prawo do brata

- To było takie zerowe - mówi Gronkiewicz-Waltz o stylizowanym na orędzie spocie wyborczym Jarosława Kaczyńskiego. W wyemitowanym w piątek wieczorem spocie lider PiS odwoływał się do testamentu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął pod Smoleńskiem. Hanna Gronkiewicz-Waltz uważa, że dla niektórych odwołanie do nieżyjącego prezydenta było poruszające, u innych wzbudziło niesmak. - Jednak posługiwanie się osobą zmarłą w kampanii wyborczej to jest o krok za dużo, nawet jeżeli to był brat. Bo Jarosław Kaczyński ma prawo do brata wzmocnione - mówi prezydent Warszawy.

Pomnik? Zdecydują mieszkańcy

[[mm_1]]

Przed wyborami Gronkiewicz-Waltz zapowiadała, że po reelekcji zapyta warszawiaków, czy chcą, by w centrum stolicy stanął pomnik ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej. Teraz prezydent stolicy powtarza tę deklarację. Warszawiacy mają się wypowiedzieć w barometrze warszawskim, jeśli opowiedzą się za pomnikiem, temat ma zostać podjęty na forum rady miasta. Gdzie mógłby stanąć pomnik? Gronkiewicz-Waltz zapowiada, że będzie szukała z architektami miejsca, które "jest dobre, żeby był dostęp, żeby ludzie mogli tam przychodzić". Prezydent podkreśla, że wybór lokalizacji dla pomnika leży w gestii rady Warszawy.

zew, Tok FM