"Złote żniwa", czyli co Polacy robili z majątkiem Żydów

"Złote żniwa", czyli co Polacy robili z majątkiem Żydów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Gross: prowokator czy oskarżyciel? (fot. Forum) 
Rozważania Grossa o grabieży własności żydowskiej nie będą łatwą lekturą. Nie ma nic przyjemnego w opisach tego, jak wśród popiołów, kości i ludzkich szczątków Polacy szukali złota i diamentów po zamordowanych Żydach.
Wszystko zaczęło się od zdjęcia. Złej jakości, czarno-białe i wymięte, zrobione gdzieś w latach 40., opublikowała trzy lata temu „Gazeta Wyborcza". W tekście „Gorączka złota w Treblince" Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski opisali, czym po odejściu Niemców zajęli się mieszkańcy okolic Treblinki – przez lata rozkopywali miejsca kaźni setek tysięcy Żydów w poszukiwaniu złota i kosztowności. Na wytartej fotografii w szczerym polu uzbrojeni żołnierze stoją z grupą wieśniaków. Kobiety i mężczyźni ze szpadlami. Przed nimi wykopane czaszki. Według autorów „Gazety" zdjęcie pokazywało „kopaczy" schwytanych prawdopodobnie przez Milicję Obywatelską.

Zdjęcie i artykuł zainspirowały Jana Grossa do napisania książki o... No właśnie, o czym? O Polakach, którzy grabili, plądrowali to, co zostało po dawnych sąsiadach? O zdemoralizowanych antysemitach? Prostych złodziejach, którzy wzbogacili się na krzywdzie Żydów? „Złote żniwa", które ukażą się wkrótce nakładem wydawnictwa Znak, próbują nazwać to, co działo się z majątkiem prześladowanych i mordowanych Żydów: przeszukiwanie domów, wymuszanie okupu od ukrywających się na wsi, wyławianie chowających się po lasach, bezduszny handel wodą z transportowanymi do obozów czy przekopywanie świeżych jeszcze szczątków w ruinach obozów zagłady.

O budzącej kontrowersje publikacji Grossa czytaj w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.