Piramida Wieczerzaka

Piramida Wieczerzaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
W wyprowadzaniu pieniędzy z PZU Życie, przez co najmniej dziesięć zagranicznych banków, uczestniczyły osobistości z pierwszych stron gazet i ponad sto firm.
Po niemal półrocznym pobycie w areszcie przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie, podejrzany o wyprowadzenie z tej firmy setek milionów złotych, zadeklarował, że chce zostać świadkiem koronnym. Prawnie jest to niemożliwe, ale wnioskodawca dobrze o tym wiedział. Wieczerzak wysłał w ten sposób sygnał do wpływowych mocodawców, że jeśli nie wyciągną go zza krat, zacznie "sypać". Czy owi mocodawcy mają się czego bać, tym bardziej że Wieczerzak już zaczął "sypać"?

Archiwum Wieczerzaka

Dzień przed aresztowaniem w rozmowie z dziennikarzami "Wprost" Wieczerzak wymienił konkretne nazwiska ludzi ze świata polityki, którym miał przekazywać pieniądze na kampanie wyborcze i utrzymanie ich partii. Opisał mechanizmy finansowania polityki przez agencje reklamowe i firmy public relations (wymienił ich nazwy): duży koncern prowadzi na przykład wielką kampanię promocyjną i przy okazji zleca druk i kolportaż wyborczych billboardów, ale na fakturach nie ma śladu tego zlecenia. Poprosiliśmy o dowody. Grzegorz Wieczerzak stwierdził, że ma fotografie, nagrania i dokumenty, ale na razie nie może ich ujawnić, bo to jego "ostatnia deska ratunku". Pokazał nam tylko zdjęcie przedstawiające lidera jednego z ugrupowań w posiadłości (i w towarzystwie) prezesa zachodniej firmy prowadzącej w Polsce interesy. Ani tego zdjęcia, ani całego "archiwum Wieczerzaka" nie znalazła policja po jego aresztowaniu. W rozmowie z nami Wieczerzak sugerował, że przechowuje je w sejfie jednego ze swoich prawników.

Wyniki prowadzonego dochodzenia dowodzą jednak, że Wieczerzak nie był ofiarą polityków, ale sam zorganizował kartel wyprowadzający pieniądze z PZU Życie. Politycy mieli stanowić tylko osłonę dla tych działań. I to nie oni zwykle przychodzili do ówczesnego prezesa PZU Życie po pieniądze (choć i to się zdarzało), lecz on sam im je podsuwał. Wedle dotychczasowych ustaleń prokuratury, kartel Wieczerzaka obejmował ponad 100 firm wyprowadzających pieniądze przez co najmniej dziesięć zagranicznych banków. Plansza z rozrysowanymi wzajemnymi "układami" tych firm zajmuje prawie całą podłogę dużej sali w Centralnym Biurze Śledczym. Prokuratura ustaliła, że za jedną z sieci firm (lub piramid), którym PZU Życie hojnie udzielało ogromnych pożyczek, narażając tym samym na straty firmę macierzystą, stał sam Wieczerzak. Zarządzał tą siecią przez figurantów, członków rodziny i znajomych.
Pośrednicy

W związku z tzw. sprawą Wieczerzaka w areszcie znalazło się już pięć osób, dwie następne zostały zwolnione za kaucją, a jeszcze cztery będą wkrótce aresztowane. Aresztowano m.in. Piotra M., jednego z najważniejszych pośredników w wyprowadzaniu pieniędzy z PZU Życie. Pracował on w PZU Development, spółce mającej wyłączność na działalność inwestycyjną PZU, przez którą wytransferowano dziesiątki milionów złotych. Na początku stycznia do aresztu trafił też Paweł C., były bliski współpracownik wicepremiera Janusza Tomaszewskiego. Zdaniem prokuratury, był pośrednikiem "drugiego kręgu", co oznacza, że w zamian za odpowiednią prowizję przekazywał pieniądze do kolejnych spółek, aby w końcu zatarło się źródło ich pochodzenia. Do spółki Pawła C. trafiło 14 mln zł. Zatrzymano też (ale zwolniono za poręczeniem majątkowym w wysokości 50 tys. zł) dwoje byłych menedżerów spółki Universal, współodpowiedzialnych za machinacje przy sprzedaży budynku Universalu (o tych machinacjach pisaliśmy już pół roku temu - "Piramida Wieczerzaka", nr 34/2001).

- Aresztowania to wynik skrupulatnej analizy wszystkich umów zawartych przez PZU Życie za rządów Grzegorza Wieczerzaka. Staramy się sprawnie przeprowadzić to śledztwo i od razu zamykać poszczególne wątki. Trzeba zacząć od samego dołu, więc na razie zarzuty dotyczą osób bezpośrednio biorących udział w transakcjach - informuje prokurator Małgorzata Wilkosz-Śliwa z Prokuratury Krajowej. Prowadzący śledztwo liczą na to, że już wkrótce dojdą do "wyższego szczebla", czyli do rzeczywistych beneficjantów transferu pieniędzy z PZU Życie . Prokuratura stara się też ustalić, gdzie ostatecznie trafiły pieniądze z PZU Życie. - Zwróciliśmy się do kilku zagranicznych banków, przez które przepłynęły pieniądze. Ich informacje mogą mieć duże znaczenie dla wyjaśnienia losów pieniędzy pochodzących z przestępczej działalności - dodaje prokurator Wilkosz-Śliwa. W ubiegłym tygodniu połączono śledztwa w sprawie nadużyć w PZU Życie prowadzone przez prokuratury w Warszawie, Bydgoszczy i Łodzi. - Mechanizmów wyprowadzania pieniędzy z PZU Życie było co najmniej kilka i mogły być stosowane wielokrotnie, przy różnych transakcjach, w różnych miastach - tłumaczy prokurator Wilkosz-Śliwa.

Violetta Krasnowska

Pełny tekst, w najnowszym, 1000 numerze tygodnika Wprost, w sprzedaży od poniedziałku 21 stycznia