Obama: jesteśmy w Libii bo od pokoleń bronimy wolności

Obama: jesteśmy w Libii bo od pokoleń bronimy wolności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Barack Obama (fot. White House) 
Stany Zjednoczone nie powinny bać się działania, gdy bieg historii stawia wyzwanie wobec "naszego wspólnego człowieczeństwa" - podkreślił prezydent USA Barack Obama podczas przemówienia na temat interwencji w Libii. - Odmowa działania w Libii byłaby zdradą "tego, kim jesteśmy" jako Amerykanie - dodał, zaznaczając, że próby obalenia Muammara Kadafiego siłą podzieliłyby koalicję.

Obama przypomniał, że USA od pokoleń odgrywają szczególną rolę obrońcy bezpieczeństwa i wolności na świecie. - Kiedy nasze interesy i wartości są zagrożone, mamy obowiązek działania - przekonywał. Zaznaczył jednocześnie, że "błędem byłoby rozszerzenie zakresu misji w Libii tak, by obejmowała także zmianę systemu politycznego", dodając, iż byłoby to powtórzeniem scenariusza z Iraku. Prezydent wyjaśnił, że  szerszym celem USA w Libii jest państwo, "które nie należy do dyktatora, lecz narodu". - Stanów Zjednoczonych nie stać na powtórzenie w Libii błędów popełnionych w Iraku - podkreślił amerykański prezydent.

Obama zapowiedział, że USA będą współpracować z innymi krajami, by  przyspieszyć odejście libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego od władzy. Zastrzegł jednak, że na takie rozwiązanie prawdopodobnie trzeba będzie poczekać. Prezydent USA podkreślił jednocześnie, że siły zachodniej koalicji powstrzymały zwycięski pochód sił lojalnych wobec Kadafiego. - Ameryka nie może użyć siły militarnej wszędzie, gdzie występują represje. Ale biorąc pod uwagę koszty i ryzyko interwencji, musimy zawsze porównywać nasze interesy z koniecznością akcji - tłumaczył Obama. - Wiedzieliśmy, że jeśli będziemy czekać jeszcze jeden dzień, Bengazi mogłoby zostać zmasakrowane, co odbiłoby się szerokim echem w całym regionie i splamiło sumienie świata - dodał. Odmowę udziału w akcji prezydent porównał do "zdrady tego, kim jesteśmy jako Amerykanie".

Obama ogłosił też, że przekazanie NATO dowództwa nad operacją koalicji odbędzie się 30 marca, a rozmowy "grupy kontaktowej" do spraw Libii w Londynie skupią się na kwestii politycznych nacisków, które zmusiłyby Kadafiego do oddania władzy. - Przekazanie dowództwa NATO znacząco zmniejszy koszt interwencji. USA będą wspierały koalicję w zakresie informacji wywiadowczych, wsparcia logistycznego, ekip ratunkowych i poszukiwawczych oraz blokowania systemów komunikacji libijskiego rządu - podkreślił prezydent USA.

Operacja w Libii spotkała się z krytyką różnych stron amerykańskiej sceny politycznej, także Kongresu. Przeciwni tej decyzji byli nie tylko Republikanie, ale także demokratyczny członek Izby Reprezentantów Dennis Kucinich, który nazwał interwencję "przestępstwem podlegającym impeachmentowi". Później wyjaśniał, że nie jest to brane pod uwagę. Atak na Libię nie znalazł też poparcia u  większości Amerykanów. Według sondażu Gallupa, za atakiem było 47 proc. respondentów.

PAP, arb