Tusk o prezydencji: nie mamy wyjścia, damy radę

Tusk o prezydencji: nie mamy wyjścia, damy radę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk i Viktor Orban (fot. premier.gov.pl) 
Damy radę przewodzić pracami Rady Unii Europejskiej przez najbliższe pół roku. Nie mamy wyjścia, tym bardziej, że wszyscy dostrzegają dużą energię Polski - oświadczył premier Donald Tusk.
- Nie jesteśmy największym państwem UE - ale na pewno jesteśmy największym państwem w UE, jeśli chodzi o entuzjastyczne i optymistyczne podejście do swoich zadań w UE - podkreślił szef polskiego rządu po spotkaniu premierem Węgier Viktorem Orbanem.

Premier podkreślił, że prezydencja to nie jest jakaś nadzwyczajna presja, która by "zżerała niczym debiutancka trema". Dodał, że Polska ma świadomość trudnych zadań, które stoją przed nią, a z którymi do tej pory Unia jako całość sobie nie poradziła. Zaznaczył również, że jest kilka rzeczy "do skonsumowania", a jako przykład wymienił podpisanie traktatu akcesyjnego z Chorwacją, co nazwał "wisienką na torcie".

Tusk podziękował jednocześnie szefowi węgierskiego rządu Viktorowi Orbanowi za to, że szczyt Partnerstwa Wschodniego odbędzie się we wrześniu w Warszawie, a nie - jak pierwotnie planowano - w Budapeszcie, podczas prezydencji węgierskiej. Premier podkreślił, że to premier Węgier podjął decyzję o przesunięciu szczytu Partnerstwa Wschodniego. - Premier Orban podjął decyzję w związku z wielkim zaangażowaniem Węgier i w kwestie kryzysu gospodarczego, i kryzysu libijskiego. Uznał w konsultacji ze mną, że dla dobra szczytu Partnerstwa Wschodniego dobrze będzie przenieść go o kilka miesięcy po to, żeby sprawa nie została przytłumiona innymi zdarzeniami - wyjaśnił polski premier. - I za ten gest, bo to rzadka rzecz w polityce, bardzo dziękujemy, bo oczywiście Polska od początku bardzo jest zaangażowana w ten projekt, ale zawsze też z pomocą Węgier - dodał Tusk.

Szef polskiego rządu poinformował, że tak jak on miał być współgospodarzem szczytu Partnerstwa Wschodniego w Budapeszcie, tak Orban będzie współgospodarzem wrześniowego szczytu w Warszawie. Dodał, że podczas tego szczytu będzie gościło bardzo wielu przywódców UE i szefów państw objętych Partnerstwem Wschodnim. Tusk zaznaczył jednocześnie, że polityka wschodnia "w żadnym wypadku nie jest i nie może być konkurencją dla spraw południa". - My chcemy wreszcie przestać pozwalać na takie spekulacje, bo one są bez żadnej podstawy - że jest konkurencja między południową polityką sąsiedztwa a Partnerstwem Wschodnim. Jak się dzieją rzeczy ważne, wymagające reakcji, czy działania na południu, to my nie będziemy udawali, że ważniejsze akurat rzeczy są na wschodzie. Jak trzeba się angażować na południu, to Europa się angażuje na południu i my będziemy w czasie naszej prezydencji, podobnie jak Węgrzy, angażowali się w taki sposób i tam, gdzie to jest akurat potrzebne - tłumaczył premier.

Tusk podkreślił, że szczyt Partnerstwa Wschodniego jest m.in. po to, żeby na wschód i południowy-wschód od Europy "nie dochodziło do zdarzeń, które wymagają innych działań niż te, które robimy dotychczas". - Jeśli organizujemy szczyt Partnerstwa Wschodniego, to dlatego, że miliony ludzi żyją dzisiaj na wschód od Europy, podzielając ten sam świat wartości, na jakim zbudowana, ufundowana jest Unia Europejska - przekonywał Tusk. Premier powiedział też, że cieszy się, iż Polska będzie kontynuować "wielkie dzieło", jakim są negocjacje nad umową stowarzyszeniową i umową o pogłębionym handlu z Ukrainą. - Nikomu w Polsce, ani na Węgrzech nie trzeba tłumaczyć, jak wielkie i historyczne znaczenie miałoby dla tej części świata urealnienie tej perspektywy europejskiej poprzez podpisanie obu umów z Ukrainą, a wydaje się to dość prawdopodobne, że w tym roku damy radę - zaznaczył Tusk. Dodał, że dotyczy to też takich państw jak Mołdawia, które - jak ocenił - "wykonały gigantyczny postęp w pracach na rzecz budowy standardów europejskich we własnym kraju".

Orban przekazał Tuskowi przewodnictwo w Radzie UE

Z kolei Viktor Orban podkreślił, że ma nadzieję iż polska prezydencja zakończy się sukcesem. - Nie mogę przekazywać żadnych rad. Zadeklarowałem jednak, że będę do dyspozycji podczas prezydencji Polski zarówno w sprawach gospodarczych jak i politycznych - mówił szef węgierskiego rządu. Po sześciomiesięcznym węgierskim doświadczeniu przyznał, że sprawowanie prezydencji może być trudne, ale jednocześnie - jak stwierdził - jest to doświadczenie "fantastyczne". Orban powtórzył, że nie może przekazywać żadnych dobrych rad premierowi Tuskowi, bo polityka w dużej mierze polega na improwizacji. - Tusk ma inteligencję, wykształcenie, wykonuje pożyteczną pracę - komplementował szefa polskiego rządu. I dodał, że "polityka w 90 proc. to improwizacja i wyczucie sprawy". - Rola przywódców rośnie. Radykalne znaczenie będzie miało to, kto stoi na czele UE - podkreślił węgierski premier.

PAP, arb