- Termin publikacji raportu nie zależy od wezwań i od apeli pana prezesa Kaczyńskiego, ale zależy od rzetelnej pracy członków komisji, którzy tę pracę wykonali i od tłumaczy. Dużo ważniejsze od tego poganiania, od połajanek pod adresem rządu, jest zawartość i istota tej zawartości; tu każde słowo musi być przepatrzone, sprawdzone - powiedział Graś w TVN24.
Na pytanie, czy są problemy z tłumaczeniem, odpowiedział: - Nie, nie ma problemu z tłumaczeniem. Tylko musimy wziąć pod uwagę to, że to jest bardzo specyficzne słownictwo, bardzo specyficzna problematyka - wyjaśnił.
Odniósł się też do pytania, czy premier odtajni cały raport: - Nie chcę się w tej chwili wypowiadać za pana premiera. On w tej chwili jeszcze zapoznaje się z raportem, jeszcze wnikliwie go studiuje. Ale z dotychczasowych deklaracji wiemy, że nie zamierza w tym raporcie nic zmieniać, jego intencją jest, żeby odtajnić i upublicznić całość raportu. Dzisiaj nie ma jeszcze decyzji, czy tam są dane, które można upublicznić. Ja raportu nie znam. Zapoznaje się z nim pan premier; to będzie jego decyzja - dodał.
Przygotowany przez komisję, kierowaną przez szefa MSWiA, ponad 300-stronicowy raport został przekazany premierowi pod koniec czerwca. Obecnie jest tłumaczony na angielski i rosyjski. Bezpośrednio po przetłumaczeniu ma zostać ujawniony.pap, ps