Zdaniem Michnika, dla polskiego czytelnika książka poświęcona Brandtowi będzie niezwykłym źródłem wiedzy o sytuacji duchowej niemieckiego socjaldemokraty, który jako młody chłopak zaangażował się w ruch socjaldemokratyczny, przeciwstawiający się rasizmowi. Redaktor "Gazety Wyborczej" wspominał, że Brandt wybrał los człowieka zbuntowanego przeciwko nazizmowi, stał w obliczu wielu dylematów lat 30-tych, w tym m.in. stosunku do Adolfa Hitlera. - Willy Brandt to jest to pokolenie socjaldemokratów, które musiało odpowiedzieć na najbardziej sprzeczne wewnętrznie konflikty swojego czasu - podkreślił Michnik.
Michnik porównał Brandta do czeskiego prezydenta Vaclava Havla. - Tak jak dla Havla bajka się skończyła jak został prezydentem, tak dla Brandta problemy się zaczęły jak został kanclerzem - mówił. - Wówczas rozpoczął się konflikt wizjonera, moralisty z "realpolitik" - dodał.
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" nawiązał też do gestu jaki Brandt wykonał 7 grudnia 1970 roku. Wówczas niemiecki polityk oddał hołd żydowskim ofiarom II wojny i klęknął przed Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. W ocenie Michnika, ten gest można interpretować na wiele sposobów. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" ocenił, że był to gest imponujący, który miał duże znaczenie moralne, a on osobiście odebrał to jako spoliczkowanie komunistów. Dodał, że Brandt klęknął, by wypowiedzieć cały ból człowieczeństwa. Michnik wspominał też, że miał okazję rozmawiać z Brandtem w 1989 roku i powiedział mu wówczas, że pamięta jego gest przed pomnikiem ofiar getta. Według Michnika, wówczas w Polsce była straszna atmosfera, a oddanie hołdu ofiarom getta przez Brandta było jak "błysk". - Takiego Brandta zapamiętam, z jego wirażami, zakrętami, pomyłkami. To jest polityk, który wprowadził na trwałe do europejskiej polityki pewne moralne pytania, nawet jeśli odpowiedzi nie zawsze wytrzymały próbę czasu - podkreślił Michnik.
PAP, arb