PSL: reforma powinna być przejrzysta
- My jesteśmy zwolennikami głębokich zmian. Jeśli ma być tak, że znika tylko 120 sądów, to my uważamy, że trzeba zrobić siedziby sądów rejonowych w siedzibach sądów okręgowych, miejscowo, żeby jeszcze bardziej, głębiej pójść z tą reformą, jeśli ona ma być dla ludzi bardziej przejrzysta - powiedział po spotkaniu z Gowinem szef klubu PSL Jan Bury. Stronnictwo uważa, że wyrywkowe przekształcanie sądów spowoduje kłótnie powiatów i miast o to, gdzie ma zostać sąd rejonowy, a gdzie ma być on przekształcony w wydział zamiejscowy.
Gowin: to by zajęło lata
- Bardzo chętnie dałbym się przekonać do tych głębszych reform, gdyby one były możliwe. Z wielu powodów ta propozycja PSL jest po prostu nie do wprowadzenia - oświadczył Gowin. Stwierdził, że przygotowanie reformy w taki sposób, jaki chciałoby tego PSL zajęłoby kilka lat. Według Gowina, są również przeszkody natury konstytucyjnej. Minister przyznał, że na posiedzeniu klubu PSL spotkał się z krytyką swoich pomysłów, jednak była ona rzetelna, konstruktywna i oparta o argumenty. - Ja też przedstawiałem argumenty, część na pewno wypadła przekonująco - mówił polityk PO.
Polskie sądownictwo najgorsze w UE
Przed spotkaniem z ludowcami Gowin powiedział, że Polska jest na drugim miejscu w UE pod względem wydatków na sądownictwo w przeliczeniu na mieszkańców, po Słowenii. - Mamy drugą po Niemczech liczbę sędziów, a pod względem czasu orzekania jesteśmy na ostatnim miejscu - zauważył minister. Podkreślił, że w sądach panuje niesamowite rozdrobnienie – na 7 tys. sędziów sądów rejonowych prawie połowa to funkcyjni, z czego wielu to przewodniczący wydziałów jednoosobowych. Przekonywał, że na skutek planowanej przez niego reformy, z punktu widzenia obywateli absolutnie nic się nie zmieni.
- Wszystkie budynki sądowe pozostaną w tym miejscu, gdzie są, wszystkie wydziały pozostaną w tym miejscu, wszystkie etaty sędziowskie pozostaną w tym miejscu, natomiast zmieni się jedno: sędziowie będą musieli jeździć do obywateli, tam, gdzie czekają na nich sprawy do rozwiązania - argumentował. Zwrócił uwagę, że w sensie dosłownym nie jest likwidowany żaden sąd, a jedynie są one przekształcane w oddziały zamiejscowe. Wyjaśniał, że oznacza to, że sędziowie orzekający do tej pory tylko w jednym sądzie, teraz będą musieli to robić w dwóch lub trzech.
Gowin: pytać nie muszę
Gowin stwierdził, że dzięki temu wyrównane zostanie obciążenie pracy sędziów, bo jest wielu takich, którzy są dramatycznie przeciążeni (i stąd zaległości), a z drugiej strony wielu sędziów ma mniej niż 25 proc. średniej liczby spraw. Gowin oświadczył, że nie musi się konsultować w tej sprawie (bo do przekształcenia sądów nie potrzeba zmiany ustawy, a jedynie rozporządzenie), ale robi to przez szacunek dla parlamentarzystów i obywateli.
zew, PAP