Koń trojański

Dodano:   /  Zmieniono: 
Miło, że premierzy Polski i Rosji dostrzegają problem Kaliningradu. Ale dostrzegać - wcale nie znaczy rozwiązywać. Spotkanie w Kaliningradzie przejdzie do historii jako kolejne, przeprowadzone w "ciepłej i przyjaznej atmosferze", ale tak naprawdę - o niczym.
To nie Moskwa, i nie Warszawa dyktują warunki w tym regionie. To nie Moskwa czy Warszawa wprowadzą wizy już za niewiele ponad rok, tylko tak naprawdę Bruksela. Moskwie i Warszawie - wypadnie się dostosować. Tymczasem to właśnie Moskwa nie zrobiła przez ostatnie ponad 10 lat dosłownie nic, by obywatele Obwodu Kaliningradzkiego mogli od tak sobie pojechać na weekend do jakiegokolwiek kraju Unii bez wcześniejszego tłumaczenia się konsulom, że nie mają nic wspólnego np. ze światem przestępczym. I dopiero dzisiaj premier Kasjanow twierdzi, że "jestem daleki od myśli że UE zgodzi się na sytuację, kiedy milion ludzi zostanie izolowanych od swojego i innych krajów. (...) Problem z przekroczeniem granicy przez nich powinien być rozwiązany w ciągu najbliższych miesięcy".
Nie wyjaśnił jednak, dlaczego Unia nagle miałaby wprowadzić specjalne (bezwizowe?) traktowanie części obywateli kraju, który przez lata palcem nie ruszył by bezwizowy ruch był normą, a nie przywilejem dla wybranych. Niby dlaczego Bruksela miałaby zmienić zdanie, skoro w Obwodzie nie zmieniło się nic, albo niewiele?
Chyba że Kasjanow chce Unię straszyć - nie tak wulgarnie jak to robią niektórzy deputowani do rosyjskiego parlamentu, ale... "Pomyślcie - zdaje się mówić premier - milion ludzi, a wśród nich wielu wojskowych, bez wiz, bez tranzytu, specjalna strefa ekonomiczna nie wypaliła za bardzo, chcecie takiego konia trojańskiego 70 km od Gdańska?".
Kasjanow wprost tego nie powie, jest wytrawnym dyplomatą. Może jednak "umywać ręce" w inny sposób i oświadczyć, że nic na to nie poradzi, że Stalinowi zachciało się przyłączyć nieszczęsny obwód właśnie do Rosji, a nie np. do Litwy. Więc teraz "my wszyscy wspólnymi siłami" mamy ten problem rozwiązywać. Bo i dlaczego akurat władze moskiewskie mają się o to martwić? Przecież postkomunistyczne dziedzictwo to nasz wspólny problem...
Sergiej Greczuszkin