Cel nie uświęca środków

Cel nie uświęca środków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chyba, że tym celem nie jest ani wolność Czeczenii, ani pokój Palestyny czy Afganistanu - a chęć zarabiania na konflikcie. Im bliżej porozumienia, tym więcej terroryzmu.
Terroryzm czeczeński ma wiele wspólnego z terroryzmem bin Ladena - nie uderza podczas wojny, a gdy pojawia się szansa na pokój. W 1995 r. Szamil Basajew zajął szpital w rosyjskim Budionnowsku, kiedy walki w Czeczenii były coraz słabsze. W 1996 r. Salman Radujew zajął Kizlar, kiedy o kaukaskiej wojnie świat zapominał. W 1999 r. Basajew zajął kawał sąsiedniego Dagestanu, mimo że jego Czeczenia od trzech lat była praktycznie niepodległa, a po rosyjskich wojskach pozostały wspomnienia - skutkiem była natychmiastowa kolejna interwencja zbrojna, i koszmar rozpoczął się na nowo. W 2001 r. bin Laden skierował samoloty na Nowy Jork, kiedy nikt poważny nie myślał o tym, że amerykańscy komandosi mogą zaatakować Kabul.

Barajew twierdzi, że terroryzuje w imię pokoju. Ale czyjego? Na pewno nie Rosjan, i nie dla pokoju Czeczeńców - trudno oczekiwać, by rosyjska armia - słysząc wieści z Moskwy - zaprzestała walki z resztką partyzantki. Barajew więc myśli o pokoju dla samego siebie. W 1995 r. Basajew wyjechał z Budionnowska pod eskortą... rosyjskiej milicji, a rok później paradował przed kamerami jako szanowany kandydat na prezydenta Czeczenii. Radujew w 1996 r. bez problemów odszedł z ponoć szczelnie otoczonego Kizlara . W 1999 r. Basajew znów bezkarnie wycofał się z Dagestanu. Moskwa uważała, że więcej nie sięgną po przemoc. Porażka Moskwy, i tych co wierzą, że słowo terrorysty jest cokolwiek warte.

Mimo pokojowego Nobla dla Arafata - wojna w Palestynie trwa. Podobnie w Czeczenii - terrorysta będzie podkładał bomby przede wszystkim czasie pokoju. W  imię wolności tego narodu swoją grę prowadzi partia wojny. Ta właśnie partia dziś jest górą - łatwo wchodzi z granatami do moskiewskich teatrów i na salony polityczne Polski, Europy. Tak jak kiedyś Osama bin Laden, zasłużony w walkach w Afganistanie.

Sergiej Greczuszkin