Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną

Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrzucając Polskę i Rosję do jednego koszyka, prezydent UEFA Michel Platini stworzył wybuchowy koktajl. Eksplozja – 12 czerwca w Warszawie. Rosyjscy ultrasi mówią „Wprost”: jesteśmy gotowi na wszystko.
Bierzemy flagi, kotły, piszczałki, a także petardy, race, kastety i składane pałki. Wszystkiego policja nam nie znajdzie, a nad Wisłą musimy się bronić. Inaczej Polacy nas wymordują – emocjonuje się Sława, kibic stołecznego CSKA oraz zagorzały fan Sbornej (rosyjskiej reprezentacji), na co dzień broker w firmie maklerskiej.

Rozmawiamy w jednym z moskiewskich barów dla kibiców. Na ścianach koszulki klubowe, zdjęcia piłkarzy z autografami. Na plazmowych ekranach puszczane są mecze. Na sali głównie młodzież i mężczyźni w średnim wieku. Niektórzy ostrzyżeni na jeża, w wysokich wojskowych butach i spodniach na szelkach. Piwo leje się strumieniami, rozwiązuje kibicom języki. Sława i jego koledzy szykują się do podróży na mecze Euro jak na wojnę. Większość młodych ludzi, którzy pojadą do Polski, mówi o antyrosyjskich nastrojach po katastrofie w Smoleńsku.

– Macie nas za terrorystów, więc nie liczymy na gościnne przyjęcie – mówi, nie kryjąc emocji, kolega Sławy, Igor, mechanik samochodowy. – Już samo to, że Polska nie wprowadziła dla nas ruchu bezwizowego na czas mistrzostw, daje przedsmak tego, co szykujecie. Wrogie państwo, wrodzy kibice i pewnie też wroga policja, która chętnie przyłoży pałą Ruskiemu. Ale my się nie damy! 

Więcej możesz przeczytać w 20/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.