Wojenny koszmar. "Gdy zasnę, zaczynam zabijać"

Wojenny koszmar. "Gdy zasnę, zaczynam zabijać"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Epidemia samobójstw wśród weteranów w USA zbiera większe żniwo niż wojna. (fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS)
Choć za dwa lata amerykańscy żołnierze wyjdą z Afganistanu, dalej będą walczyć – z demonami w swoich głowach. I strzelać – już nie do terrorystów, ale do siebie. Epidemia samobójstw wśród weteranów w USA zbiera większe żniwo niż wojna.
Pochłonięta kryzysem Ameryka nie chce słuchać, że dla wielu jej żołnierzy prawdziwy bój rozpoczął się dopiero po powrocie z frontu. Toczą go w samotności, a jego końca nie ogłosi żaden szczyt. Codziennie w tej walce ginie 18 ludzi.

Dwa lata po powrocie z Iraku starszy szeregowy Ryan Yurchison nakręcił o  sobie film. Zamknięty w ponurym pokoju, wychudzony, bez koszulki, przewraca się na łóżku. Nie może spać. Wstaje. Gapi się w śnieg na  ekranie telewizora. Przymocowuje do sufitu sznur. Zawisa. Stopy prężą się konwulsyjnie. W tle śnieży telewizor. 

Jon Turner, strzelec piechoty obsługujący w Iraku karabin maszynowy kalibru 7,62 mm, w ciągu paru sekund stracił przyjaciela. Dziś opowiada: – Słyszałem, jak krzyczał trafiony, choć był 200 metrów ode mnie, a  wokół huczał ostrzał z moździerzy. Ja przeżyłem. Zaprowadzili mnie potem, żebym go zidentyfikował. Wysunęli go z lodówki, był niebieski i  nie miał połowy głowy. Nie poczułem wściekłości na wroga, tylko potworny żal, że jego już nie ma.

Szeregowy Jeff Lucey szybko zrozumiał, że  znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Kilka tygodni po wylądowaniu w Iraku napisał list do dziewczyny: „Są rzeczy, których ci nie opowiem. Nigdy więcej nie chcę walczyć na wojnie. Widziałem tu i sam zrobiłem już tyle potworności, że mam dość na całe życie".

O tym, jak żołnierze walczą z traumą po powrocie z wojny przeczytacie w artykule Macieja Jarkowca w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".