Bernard Minier chce, żebyś miał koszmary

Bernard Minier chce, żebyś miał koszmary

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Lubi, gdy czytelnicy się boją. Gdy mają koszmary po lekturze jego książek, jest jeszcze lepiej. Oto najnowsza gwiazda francuskiego kryminału, Bernard Minier.

Jego kariera ma w sobie coś magicznego. Wybuchła nagle dwa lata temu i z miejsca wywindowała go we Francji na szczyty list bestsellerów. Potem posypały się propozycje edycji zagranicznych. Bernard Minier twierdzi, że jak spojrzał na czek za pierwszą powieść, postanowił zrezygnować z pracy w administracji celnej. W wieku, gdy większość ludzi zaczyna myśleć o emeryturze, jego życie wywróciło się o 180 stopni: podróże, promocje, sława, nagrody. I nic dziwnego. Minier bowiem wykazał się doskonałym kryminalnym zmysłem, wybierając na tematykę swoich powieści to, co wielbiciele gatunku lubią najbardziej: mroczne tajemnice z przeszłości i sporą dawkę przemocy. Do Polski przyjechał, by promować swoją drugą książkę pt. „Krąg”.

Ciekawe rzeczy wyskakują, gdy wpisze się pańskie nazwisko w wyszukiwarce.

(śmiech) Tak, pokazują się zdjęcia nagich kobiet. We Francji jest dwóch znanych Bernardów Minierów – ja i fotograf specjalizujący się w dosyć ostrych aktach. Niestety to on był pierwszy.

Jest pan Francuzem, ale pana książki otrzymały etykietkę „skandynawskich”. Porusza pan ulubione tematy kolegów po piórze zza Bałtyku: przemoc wobec dzieci, gwałty na nieletnich, szeroko pojętą problematykę społeczną.

Coś musi być w tym, co pani mówi, gdyż w zeszłym tygodniu hiszpański dziennikarz zadał mi podobne pytanie. Wydaje mi się jednak, że nie ma czegoś takiego jak literatura kraju. Myślę, że istnieją tematy, które funkcjonują wszędzie, ponad granicami. W każdym zakątku globu ludźmi targają przecież podobne namiętności.

Jeśli już jesteśmy przy namiętnościach, to słyszałam, że zawsze chciał pan usłyszeć pytanie na temat homoseksualizmu bohaterów pana książek.

Tak, i nawet mam na nie gotową odpowiedź! Nikt mi jednak go nigdy nie zadał.

Proszę bardzo, oto ono. Opisuje pan świat, który widzi, czy kieruje panem chęć sprowokowania odbiorcy?

Nie miałem zamiaru nikogo szokować, ale prowokować, owszem, tak. Homoseksualizm to temat bardzo na fali. Przez Francję przetoczyła się debata o małżeństwach dla wszystkich, dużo się przy okazji dyskutowało o homoseksualizmie, i to zarówno publicznie, jak i w domach. W pewnym momencie miałem po prostu ochotę drażnić tę ranę jeszcze bardziej, grzebać tam, gdzie boli najbardziej. Francuskie społeczeństwo nie jest homofobiczne, jest jednak u nas pewna grupa o bardzo konserwatywnych i skrajnych poglądach. To są właśnie te punkty, które nas łączą ponad granicami. Kryminał zaś jest idealnym nośnikiem tego typu informacji. Dzięki niemu można poruszać problemy, które trawią obecnie społeczeństwa zachodnie.

Problematyce społecznej poświęca pan sporo miejsca, jednak przede wszystkim w pańskich powieściach mamy doskonale skonstruowaną zagadkę kryminalną. W jaki sposób buduje pan intrygę?

Muszę przyznać, że bardzo mało zajmuję się konstrukcją, to dla mnie rzecz poboczna. Mam zwykle otwarcie i koniec, ale nie wiem, co będzie się znajdowało w środku. I, niestety, przez to właśnie, że tak mało czasu poświęcam na początku na konstruowanie intrygi, to gdy jestem mniej więcej w dwóch trzecich książki, zużycie aspiryny u mnie wzrasta...

Pana książki z zalewu innych wyróżnia sporo rzeczy, ale jedna z nich rzuciła mi się szczególnie w oczy – moda. Bardzo dokładnie i ze znawstwem opisuje pan stroje swoich bohaterów.

Zdradzę pani sekret – ubierając swoje postaci, zwłaszcza kobiece, korzystam z magazynów o modzie. Obracam strony i wybieram całe zestawy dla danej osoby. Wertuję „Vogue’a”, „Elle”, trochę wszystkiego, mam całą dokumentację dotyczącą mody (śmiech). Poważny research! Do pracy podchodzę bardzo skrupulatnie, mam teczki, rodzaj dossier, na temat każdego elementu powieści. A tak całkiem serio to chciałem, by sposób ubierania się moich bohaterów wyrażał i uzupełniał to, kim są, jakie mają charaktery, co ich kręci.

Kolejnym elementem, który bardzo rzuca się w oczy podczas lektury pana książek, jest motyw muzyki, która ma znaczenie dla całej fabuły i przede wszystkim intrygi. Pana bohaterowie słuchają bardzo różnych utworów. Od klasyki przez indie rock aż po rocka industrialnego.

Można powiedzieć, że gusta muzyczne identyfikują ich w podobnym stopniu jak te stroje, w które ich przyodziewam. Ja sam jestem ogromnym wielbicielem muzyki.

I jak to jest w pana przypadku – bardziej Mahler czy Manson?

(śmiech) Manson! Ale słucham bardzo dużo bardzo różnej muzyki.

Miewa pan koszmary? W „Kręgu” są przecież sceny podchodzące nawet pod gatunek gore!

Nie, nie mam koszmarów, ale może czytelnicy je mają?

Koszmary u czytelników kryminałów można potraktować jako najwyższy wyraz uznania. Jaką następną niespodziankę szykuje pan dla nich?

Chciałbym teraz zmienić perspektywę i na pierwszy plan wysunąć postać kobiecą. To będzie dla mnie ciekawe doświadczenie i zarazem wyzwanie.

Wywiad ukazał się we "Wprost" . Najnowszy numer tygodnika od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .