Dobry interes na poszerzeniu

Dobry interes na poszerzeniu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przewagę korzyści nad kosztami, zarówno dla obecnych jak i nowych państw członkowskich wykaże raport b. premiera Holandii Wima Koka o poszerzeniu Unii Europejskiej.
Raport ten został zamówiony przez Komisję Europejską. Przedstawiając jego zarysy prasie w Brukseli, Kok wyraził przekonanie, że ratyfikacja Traktatu Akcesyjnego nie napotka poważniejszych przeszkód w obecnych państwach członkowskich. Raport zostanie opublikowany 26 marca

"Poszerzenie może być wielkim sukcesem dla obecnych i nowych państw członkowskich. Umocni pokój i stabilność w Europie, wolność i sprawiedliwość, o czym się niekiedy zapomina" - powiedział Kok grupie dziennikarzy akredytowanych w Brukseli.

"Raport wykaże wyraźną korzyść gospodarczą z poszerzenia dla  obecnych i zwłaszcza dla nowych państw członkowskich, ale pod warunkiem, że będą prowadziły mądrą politykę. Poszerzenie daje szansę na dodatkowy wzrost gospodarki, zatrudnienia, dochodów" -  przekonywał były premier Holandii.

W swoim raporcie nie będzie krył, że zwłaszcza nowe państwa członkowskie czeka jeszcze dokończenie bolesnych przemian, w tym restrukturyzacja tradycyjnych sektorów gospodarki. Ale jest ona nieuchronna, niezależnie od wchodzenia do Unii, jeśli Europa Środkowa chce dotrzymać kroku ewolucji gospodarki światowej.

"Zapewne przystępowanie do jednolitego rynku przyspiesza tempo tych przemian, ale tak czy inaczej musielibyście się dostosować do  realiów gospodarki światowej. Nie da się od tego uciec" -  podkreślił Kok.

Zwrócił też uwagę na związane z poszerzeniem niepokoje społeczeństw w obecnej Unii. Obawiają się one "nielegalnej imigracji wskutek zniesienia kontroli granicznych, wzmożonej konkurencji w ubieganiu się o pracę, wpływu poszerzenia na  standardy socjalne, bezpieczeństwo żywności, środowisko itd." - 

Raport Koka będzie się starał rozwiać te niepokoje, zapewniając, że wszystkie te wyzwania można obrócić na korzyść wszystkich w  Unii, jeżeli rządy będą postępowały "odpowiedzialnie".

Nowe państwa członkowskie powinny bowiem podnieść standardy w  zakresie kontroli granic, walki z przestępczością, ochrony socjalnej i ekologii.

"Sukces nie jest przesądzony. Potrzebny jest dobry plan gry, zaufanie między graczami i pełna determinacja w dążeniu do  sukcesu" - podkreślił były premier Holandii.

Według niego, problem polega na tym, że "ludzie, którzy cierpią, na przykład wskutek restrukturyzacji, są widoczni, a ci, którzy zyskują na przemianach, często pozostają anonimowi".

Kok dyplomatycznie dystansuje się od wypowiedzi prezydenta Francji Jacquesa Chiraka, który ostro zaatakował w lutym państwa przystępujące do Unii za ich bezwarunkowe poparcie dla USA w  sprawie Iraku. Chirac zarzucił kandydatom, że pogłębiają rozłam w  Unii.

"Unia jest już mocno podzielona i nie jest to konsekwencją wchodzenia nowych krajów. Pewne wypowiedzi niektórych europejskich przywódców mogą wywoływać niepokój. To zrozumiałe, ale nie powinno się tego dramatyzować, bo mogą to wykorzystać ludzie, którzy nie  sprzyjają poszerzeniu Unii" - powiedział Kok.

W przeciwieństwie do Chiraca nie sądzi on, żeby w obecnych państwach członkowskich pojawiły się poważne problemy z  ratyfikacją Traktatu Akcesyjnego o przystąpieniu nowych państw do  Unii.

Mimo gorącej debaty w parlamencie holenderskim w październiku zeszłego roku, w której padły obraźliwe słowa pod adresem polskiego rządu, były premier Holandii nie spodziewa się też trudności z ratyfikacją w swoim kraju.

Odpowiedzialnością za nieparlamentarny charakter debaty obarczył holenderskich liberałów i populistów z Partii Pima Fortyuna.

"Po ostatnich (styczniowych) wyborach w trakcie tworzenia rządu są teraz chrześcijańscy demokraci i socjaldemokraci, więc nie  musicie się martwić o ogólny klimat wokół poszerzenia i wokół Polski" - uspokajał Kok.

Stał on na czele rządu holenderskiego w latach 1994-2002 jako przywódca socjaldemokratycznej Partii Pracy. Przedtem był też przez wiele lat przywódcą związkowym i ministrem finansów.

em, pap