Strasznie śmieszni dziennikarze

Strasznie śmieszni dziennikarze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czasami praca dziennikarza budzi szczery rechot publiczności i czytelników. O najzabawniejszych wpadkach w swojej książce opowiedział Maciej Mazur z „Faktów” TVN.

TELEWIZJA NA ŚNIADANIE

Telewizja śniadaniowa przypomina trochę szwedzki stół zastawiony mnóstwem potraw. Sięgając po serek, trzeba uważać, aby nie wsadzić ręki w konfitury. Nieważne, czy jest to „Dzień dobry TVN”, „Kawa czy herbata?” w TVP 1 czy też „Pytanie na śniadanie” w TVP 2 – scenariusz zwykle jest podobny. Mnóstwo gości, mnóstwo tematów, musi być tempo. Nad porządkiem panuje wydawca programu, a prowadzący na wszelki wypadek mają w rękach kartki z kolejnymi punktami porannego show.

Oto właśnie „Pytanie na śniadanie”, jeszcze w czasach, gdy prowadził je przeniesiony później do TVN duet Dorota Wellman – Marcin Prokop. W studiu dzień jak co dzień, chociaż to akurat wydanie tuż przed sylwestrem. Goście się zmieniają. Następny w kolejności podobno jest wróżbita Maciej. Scenariusz tej części programu zakłada, że prowadzący podchodzą do gości siedzących na sofach i zagadują. Redaktor Prokop już widzi swojego rozmówcę. Facet ubrany jest w sari. Na szyi metalowa obroża, na rękach bransoletki. Na głowie ekstrawagancka fryzura przypominająca skrzyżowanie Dariusza Szpakowskiego z dońskim Kozakiem. Słowem, czarnoksiężnik, nie ma żadnych wątpliwości. Jak nie ma, to nie ma. Wydawca już odlicza: trzy, dwa, jeden, jesteś. – A teraz naszym gościem jest wróż Maciej, którego zapytamy o nadchodzące wydarzenia – zagaja Prokop. W swoim stylu barokowo dorzuca jeszcze dłuższy wstęp, po czym przechodzi do rzeczy. – Wróżu Macieju, co tam nas czeka w przyszłym roku? – pyta.

Więcej możesz przeczytać w 40/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.