"Chazan mówił, że dziecko może długo żyć? Etyczne nadużycie"

"Chazan mówił, że dziecko może długo żyć? Etyczne nadużycie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Bogdan Chazan (fot. Artur Chmielewski / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
- Nie wyobrażam sobie, by doświadczony lekarz mógł mieć jakiekolwiek wątpliwości co do stanu tego płodu po wykonaniu USG. Zwłaszcza w 22. tygodniu ciąży - badanie jest dziś tak precyzyjne, że możemy ocenić nawet długość rzęs na powiece dziecka. Sam wynik USG, bez konieczności jakichkolwiek potwierdzających go innych badań, był wskazaniem do przerwania ciąży, jeśli taka była wola pacjentki - mówił prof. Lucjusz Jakubowski z Zakładu Genetyki Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, do niedawna konsultant krajowy ds. genetyki klinicznej komentując kontrowersje związane ze sprawą prof. Chazana.
2 tyg. temu stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo ws. "narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie w związku z odmową przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży". Sprawa ruszyła po publikacji w tygodniku "Wprost". Dyrektor szpitala - prof. Chazan - powołując się na klauzulę sumienia - odmówił wykonania aborcji u kobiety, mimo że były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu. Nie wskazał też pacjentce innego lekarza lub placówki, gdzie można by wykonać zabieg.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz potwierdził, że kontrola wykazała nieprawidłowości w przestrzeganiu procedur w szpitalu prowadzonym przez prof. Chazana. Na placówkę nałożono karę finansową w wysokości 70 tys. zł. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o odwołaniu ze stanowiska dyrektora szpitala św. Rodziny w Warszawie. Prezydent Warszawy powiedziała, że po przeanalizowaniu wyników kontroli stwierdzono, że jest podstawa do rozwiązania stosunku pracy z prof. Chazanem.

Z badań kobiety wynikało, że dziecko ma poważne wady rozwojowe. - Nie ma żadnych szans na poprawę stanu zdrowia takiego dziecka po urodzeniu ani na jego przeżycie. Zresztą taką wadę często można rozpoznać już w 12.-13. tygodniu ciąży. I tak by się stało, gdyby ta pacjentka była prowadzona zgodnie z procedurami.  Płód z taką wadą jest zagrożony obumarciem, co stwarza zagrożenie dla zdrowia pacjentki, o czym powinna była zostać poinformowana - zaznaczył genetyk.

- Te dzieci, jeśli przeżyją poród, żyją kilka minut, godzin, dni lub tygodni. Typowe cechy takiego dziecka to brak pokrywy czaszki, na zewnątrz widoczna jest zachowana część mózgu, zniekształcona twarzoczaszka, wady gałki ocznej. To, które funkcje życiowe są zachowane, zależy od istniejących resztek mózgu i ośrodków nerwowych decydujących o podtrzymaniu akcji serca lub akcji oddechowej. Dziecko nie słyszy, nie widzi - nawet jeżeli źrenica reaguje na światło, to sygnał nie idzie do mózgu, który najczęściej całkowicie pozbawiony jest kory mózgowej. Dlatego też takie dzieci nie mają żadnej formy świadomości. Mają czasem zachowane zależne od obwodowego układu nerwowego odruchy na bodźce, np. na drażnienie podeszwy stopy - tłumaczył prof. Jakubowski.

Dodał, że w przypadku dziecka z takimi wadami nie można mówić o "uratowaniu życia". - Można mówić tylko w sensie odroczenia zgonu i podtrzymania przez pewien czas funkcji życiowych - podkreślił.

W ocenie lekarza przekonywanie pacjentki przez prof. Chazana, że dziecko może długo żyć było "etycznym i medycznym nadużyciem". - W ogóle w takich sprawach zawsze mnie zadziwia to skupianie się wyłącznie na kwestii dziecka i lekarza. A co z pacjentką? Na niej dokonuje się przecież okrutnego eksperymentu psychologicznego. A powinna być od momentu stwierdzenia wady płodu otoczona opieką psychologiczną - powiedział.

"Gazeta Wyborcza"