Miziołek: Paliwo antyPiSowskie się skończyło

Miziołek: Paliwo antyPiSowskie się skończyło

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Aleksander Majdanski / Newspix.pl ) Źródło:Newspix.pl
Jeszcze popołudniu politycy Platformy cieszyli się z mobilizacji wyborców. Frekwencja rosła z godziny na godzinę. A wśród sztabowców Bronisława Komorowskiego rodziła się nadzieją, że po dwutygodniowej kampanii,w której przestrzegano przed powrotem PiS do władzy elektorat Platformy zrobi pospolite ruszenie do urn. Pospolite ruszenie zrobili, ale wyborcy Andrzeja Dudy.
Zresztą w dużej mierze to ci sami, którzy głosowali kiedyś na odchodzącego teraz na polityczną emeryturę prezydenta. Co piąty wyborca Bronisława Komorowskiego z 2010 roku głosował dziś na kandydata PiS. To duży cios dla szykującej się do wyborów parlamentarnych Platformy Obywatelskiej.

Bronisław Komorowski jako jeden z czołowych liderów partii miał jedno zadanie. Podnieść spadające wyniki sondażowe Platformy wygranymi wyborami prezydenckimi. Zamiast tego swoją przegraną osłabił morale polityków PO, którzy tracą wiarę, że uda im się zmienić niekorzystny trend pokazujący, że systematycznie tracą poparcie. W partii część działaczy nadal nie dowierza, że wybory, które jeszcze pół roku temu były dla Bronisława Komorowskiego pewną wygraną zmieniły się w porażkę. Zresztą nie można było spodziewać się czego innego. Sztab Bronisława Komorowskiego popełnił dziesiątki kampanijnych błędów. Najpierw wykazał małe zaangażowanie. Budował przekaz oparty na haśle „zgoda i bezpieczeństwo”. Potem zaś po przegranej I turze wyborów sztab zdecydował się na kampanię negatywną, opartą na dyskredytowaniu konkurenta, a przede wszystkim na straszeniu powrotem PiS do władzy. 

Współpracownicy Bronisława Komorowskiego mieli w tym duże wsparcie ze strony celebrytów i autorytetów, które mu sprzyjały. Choć ta strategia jeszcze kilka lat temu świetnie się sprawdzała, to dziś strasznie inną partią, by wygrać wybory to za mało. To bolesna nauczka dla polityków PO, którzy od  zwycięstwa w 2007 roku funkcjonowali w warunkach sukcesu. Teraz obudzili się w rzeczywistości, w której to nie ich kandydat a kandydat PiS stał się mniejszym złem dla wyborców.

Joanna Miziołek