Pojechali na 11 dni, wrócili po czterech. "Wzięli pieniądze, a potem..."

Pojechali na 11 dni, wrócili po czterech. "Wzięli pieniądze, a potem..."

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pojechali na 11 dni urlopu, wrócili po czterech. "Wzięli pieniądze, a potem nie było na zapłatę" (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
W czwartek rano do Polski wrócili turyści z Chorwacji. Mieli być za granicą 11 dni, ale wrócili po czterech, ponieważ ich miejsce pobytu było wielokrotnie zmieniane. - To jest po prostu skandal, wzięli pieniądze, a potem nie było na zapłatę - skarżą się w rozmowie z tvn24.pl.
- Mieliśmy lecieć do Grecji, jednak dwa tygodnie temu zostaliśmy poinformowani, że ze względu na kryzys gospodarczy pojedziemy do Chorwacji. W drodze powiedzieli nam, że jedziemy do Czarnogóry, a potem, że jednak do Chorwacji - mówiła jedna z turystek.

Musieli wynieść się z hotelu

Ostatecznie turyści z Bielska-Białej i Żywca mieli jechać na Korčulę, ale dostali informację, że w hotelu nie ma miejsc. Potem trafili do Neum w Bośni. - Dostaliśmy klucze do pokoi, niektórzy wzięli nawet kąpiel. Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że inni turyści z Polski mieli w nim zamieszkać - mówiła turystka. Urlopowiczom ostatecznie pomógł polski konsul. Dzięki temu mogli pojechać do Metković w Chorwacji.

Powrót po czterech dniach

- To jest skandal - żalili się turyści. - Ktoś brał pieniądze, a później nie było na zapłatę - dodali. Ich wypoczynek miał trwać 11 dni. Ostatecznie wrócili do Polski po czterech. Za wakacje zapłacili po 900 złotych od osoby. Jak mówi jedna z turystek, wyjazd był dofinansowany z Unii Europejskiej, dlatego i kwota była okazyjna.

Pieniądze na wyjazd zbierała bielska "Solidarność". Podbeskidzki zarząd zaprzecza jednak, jakoby organizował wycieczki za granicę. - Zarząd informuje, iż nie jest i nie był organizatorem jakichkolwiek wyjazdów ani wycieczek zagranicznych czy krajowych. Nie posiada również jakichkolwiek informacji w tym zakresie - czytamy w opublikowanym komunikacie na stronie zarządu.

- Możliwe, że organizacje związkowe zorganizowały wyjazd. Nie mamy w tej sprawie wiedzy, ani nic do powiedzenia. Ani region ani centrala nie nadzorują organizacji zakładowych. Coś tam sobie zorganizowali, pewnie nie najlepiej, ale to była ich suwerenna decyzja - powiedział rzecznik Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Marek Lewandowski.

tvn24.pl