Spisek przeciwko rozumowi

Spisek przeciwko rozumowi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Spisek przeciwko rozumowi (fot.sxc.hu) 
Jeśli któryś z intelektualistów może zdiagnozować największe bolączki świata – to z pewnością Umberto Eco. Tym ciekawsza jest więc odpowiedź na pytanie, dlaczego w nowej książce kolejny raz skupia się na teoriach spiskowych.
Gdyby ktoś w Polsce oficjalnie powiedział, że na przykład czołowy dziennik czy duża stacja telewizyjna uczestniczy w spisku politycznym, a w całej tej sprawie chodzi też o pieniądze z reklam, okrzyknięto by go wariatem. W Polsce teorie spiskowe nie mogą być bowiem prawdziwe, zwłaszcza w odniesieniu do mediów, a kto je głosi, ten z pewnością należy do wiadomej sekty. We Włoszech jest inaczej, a dowodem na to niech będzie „Temat na pierwszą stronę”, ostatnia książka Umberto Eco, jednego z najpopularniejszych europejskich pisarzy.

Eco nie pierwszy raz buduje swoją fabułę wokół teorii spiskowej. Subtelny intelektualista, profesor semiotyki uniwersytetu w Bolonii, specjalista od średniowiecza, jeden z najbardziej znanych humanistów naszych czasów, autor światowego superbestsellera „Imię róży” (ponad 30 mln sprzedanych egzemplarzy i popularna ekranizacja z Seanem Connerym w roli głównej), znajduje wyjątkowe upodobanie w historiach o ukrytych mechanizmach rządzących światem. Jego poprzednia powieść „Cmentarz w Pradze” traktowała o królowej wśród konspiracjonistycznych teorii – „Protokołach mędrców Syjonu”. Ale i wcześniej, w świetnym „Wahadle Foucaulta”, bohaterem uczynił Eco człowieka owładniętego wręcz spiskową obsesją. A zresztą i w słynnym „Imieniu róży” w sumie chodzi o tajne sprzysiężenie (tyle że zawarte w bardzo wysublimowanej kwestii, bo jego uczestnikom chodzi o ukrycie drugiego tomu „Poetyki” Arystotelesa poświęconego komedii). Włoski pisarz połączył w tej powieści swoje dwie wielkie pasje: spiskową oraz czytelniczą, jako że wielokrotnie pokazywał świat na kształt wielkiej biblioteki. Eco ma zresztą jeszcze jeden ulubiony temat, któremu jednak w literaturze nie poświęcał do tej pory wiele miejsca, zostawiając go refleksjom publicystycznej (felietony z cyklu „Zapiski na pudełku zapałek”), eseistycznej (np. „Superman w kulturze masowej”) czy naukowej (m.in. „Pejzaż semiotyczny”) natury. Tematem tym są media. Pamiętam wywiad, jakiego udzielił mi podczas swojej jedynej wizyty w Polsce w roku 1997. Opowiadał, że współczesna telewizja uczyniła bohaterem kogoś w rodzaju wiejskiego głupka. Wtedy tego nie zrozumiałem, chyba podobnie jak większość polskich odbiorców, dopiero w epoce „Big Brothera” wszystko stało się jasne. Eco jako akademik specjalizuje się w semiotyce, czyli ogólnej teorii znaków, a szczególnie wdzięczną materię do analiz odnajduje w mediach. Zresztą jego zainteresowanie tą dziedziną wynika też zapewne z faktu, że sam miał z nimi sporo do czynienia. Zanim został sławą humanistyki, pracował nie tylko w czasopismach, lecz nawet w telewizji przy produkcji programów rozrywkowych.

ALTERNATYWNA WERSJA BIOGRAFII

Tak jak bohater „Tematu na pierwszą stronę”, któremu Umberto Eco dał wiele ze swojego życiorysu. I to włącznie z tym, że uczynił go Piemontczykiem pochodzącym z północy kraju, z pogranicza włosko-austriackiego. Warto zresztą podkreślić, że w ostatnich książkach, już po siedemdziesiątce, twórca (rocznik 1932) często wraca do wątków autobiograficznych, jakby miał potrzebę podsumowania życia. Pewnie dlatego wciąż pojawiają się pogłoski, że kolejna powieść jest jego ostatnią, choć forma pisarza na to nie wskazuje, bo „Temat na pierwszą stronę” to jedna z najlepszych książek w jego dorobku i najbardziej osobista. Colonna, główny bohater tej historii, dostał alternatywną wersję biografii Eco. Kimś takim mógłby być włoski pisarz, gdyby mu się w życiu nie powiodło.

Akcja powieści, która w oryginale zatytułowana jest „Numer zero”, jako że chodzi o sygnalne egzemplarze nowego czasopisma, rozgrywa się w roku 1992. W czasie, gdy we Włoszech nadchodzi przesilenie. To w tamtym okresie sędzia di Pietro obnaża korupcję systemu politycznego, odsyłając w niebyt całą elitę związaną z chadecją i socjalistami, a na scenie pojawia się magnat medialny Silvio Berlusconi. Nie będzie chyba niespodzianką, że ktoś podobny, tyle że nazywany prezesem Vimercate, pojawia się w „Temacie na pierwszą stronę”. Wszystkich aluzji do sytuacji we Włoszech nie rozumiemy, ale nie ma to aż takiego znaczenia, bo nie o to tu tak naprawdę chodzi. Colonna – nieudany pisarz i tłumacz – zostaje zatrudniony przez redaktora Simeiego w nieistniejącym dzienniku. Ma opisać w powieści kulisy tworzenia gazety „Jutro”. Nie jest to zwykły tytuł prasowy. Celem wydawcy i redaktorów jest pisać nie o tym, co już się stało, tylko o tym, co stać się może. W miarę rozwoju akcji okazuje się jednak, że cały pomysł na wydawanie gazety jest efektem skomplikowanej gry interesów czy też spisku. Wydawca, prezes Vimercate, chce w ten sposób załatwić porachunki z wrogami i zyskać wpływowych sojuszników, a także wprowadzać dezinformację. W gruncie rzeczy nie ma zamiaru wydawać dziennika, wystarczą mu numery zerowe, które prezentuje właściwym osobom. One mają wiedzieć, że jego pracownicy zbierają materiały na najróżniejsze tematy.

Ten plan udał się doskonale, ale w pewnym momencie napotkał nieoczekiwaną przeszkodę. Otóż w zespole redakcyjnym znalazł się niejaki Braggadoccio – niezmordowany tropiciel najróżniejszych spisków – który przez długie miesiące zajmował się teorią mającą dowieść, że Mussolini żyje i ma zamiar objąć władzę we Włoszech. Że w 1945 r. zabito jego sobowtóra i że twórca faszyzmu ma wsparcie tajnej organizacji Gladio, która jest elementem stay-behind, czyli siatki stworzonej po wojnie w Europie przez Amerykanów po to, by zapobiec rozprzestrzenianiu się komunizmu. Czegóż to nie ma w teorii Braggadoccia: terroryści z Czerwonych Brygad, loże masońskie, zabójstwo papieża, bankierzy z Watykanu, policje tajne, widne i dwupłciowe (jak mówi klasyk). Wszystko to sprawia wrażenie snu wariata. Colonna, który tych opowieści wysłuchuje, uważa ich głosiciela za człowieka niespełna rozumu. Do czasu, kiedy Braggadoccio zostaje zamordowany. I wtedy zaczyna się bać, bo podejrzewa, że wśród śmieciowych teorii trafił się prawdziwy diament – jakaś niebezpieczna informacja.

BROWN DLA INTELIGENTÓW

Trzeba przyznać, że cała ta historia przypomina hollywoodzki film „Teoria spisku” z Melem Gibsonem, gdzie prawdziwe okazują się podobne opowieści głoszone przez człowieka uważanego za obłąkanego. Zresztą „Temat na pierwszą stronę” kojarzy się też z książkami Dana Browna. Tyle że jest to erudycyjny Brown dla inteligentów. Notabene Umberto Eco opowiadał kiedyś o spotkaniu z autorem „Kodu Leonarda da Vinci”, któremu najzupełniej serio powiedział (choć tamten uznał to za żart): „Jest pan postacią z moich powieści”. I po lekturze „Tematu na pierwszą stronę” można mu przyznać rację. Brown chyba naprawdę wierzy w spiskowe teorie, które Eco poddaje wnikliwej analizie. Pytanie tylko, po co włoski pisarz to robi. Dobra teoria spiskowa – jak wyjaśnia ich badacz Daniel Pipes – ma strukturę warstwową: miesza fakty z ich interpretacjami i kłamstwami. Po co takie opowieści są potrzebne ludziom? „Każdy skomplikowany problem ma proste rozwiązanie i jest ono błędne” – zauważył Eco w „Wahadle Foucaulta”, gdzie temat konspiracjonizmu podjął po raz pierwszy. W natłoku faktów, przy mnogości źródeł informacji i konkurencji na rynku medialnym, zagubieni odbiorcy łakną prostych wyjaśnień, jako że media zafałszowują obraz świata – takie jest przesłanie tej powieści. Czy dziennikarze robią to z powodu niekompetencji, czy też celowo, dla korzyści wydawców, to kwestia do dyskusji. Zapewne występują oba te czynniki, czasem jednocześnie. Nie można tu nawet wykluczyć jakiegoś spisku. Liczy się jednak efekt. Wiarygodna informacja to dziś towar deficytowy i jest to jeden z największych problemów współczesnego Zachodu, a nic nie zapowiada rychłej poprawy – mówi w swojej przenikliwej i pesymistycznej książce Umberto Eco.

Tekst ukazał się w 19/2015 numerze WPROST.

Więcej ciekawych materiałów w najnowszym wydaniu tygodnika WPROST, które jest dostępne w formie e-wydania na www.e.wprost.pl od niedzieli od godz. 20.00 i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju od poniedziałku rano.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Oraz na  AppleStoreGooglePlay.