Dowództwo sił USA wydało komunikat z informacją, że trzy "pociski" zostały wystrzelone z południowo-zachodniego Bagdadu. Jeden eksplodował w Camp Wolfpack - obozie drugiego pułku kawalerii opancerzonej; dwa pozostałe spadły w centrum Bagdadu.
Według świadków, eksplozje nastąpiły krótko po sobie około godziny 21.10 czasu lokalnego (19.10 czasu polskiego). Dziennikarze w hotelu Palestine na wschodnim brzegu Tygrysu słyszeli pięć wybuchów.
26 października bojownicy iraccy ostrzelali rakietami pilnie strzeżony bagdadzki hotel Raszid, w którym przebywał akurat amerykański wiceminister obrony Paul Wolfowitz. Ostrzał spowodował śmierć amerykańskiego podpułkownika, natomiast Wolfowitzowi nic się nie stało.
Niespokojnie było także w polskiej strefie stabilizacyjnej w Karbali. Zdaniem świadków, wybuch w odległości około 100 metrów od szyickiego meczetu imama Husajna zabił tam trzech ludzi i ranił 12. Ofiarami mają być najprawdopodobniej przypadkowi przechodnie. Bomba była podłożona w zaparkowanym na ulicy samochodzie.
Informacji o ofiarach nie potwierdzają na razie ani policja iracka, ani siły koalicji
Zdaniem obserwatorów, Karbala (110 km na południe od Bagdadu) jest obecnie jednym z głównych ośrodków rywalizacji między stronnictwami szyickimi - zachowawczym otoczeniem ajatollaha Alego Sistaniego i zwolennikami zyskującego popularność młodego duchownego Muktady Sadra. Przekonuje on do siebie młodych, sfrustrowanych obecną sytuacją w Iraku szyitów radykalnymi hasłami, np. walki z amerykańską okupacją.
Irackie media piszą, że wśród szyitów toczy się obecnie walka o rząd dusz przed zapowiadanymi na przyszły rok wyborami powszechnymi. Szyici liczą, że jako większość (ok. 60 proc. Irakijczyków) wygrają głosowanie. Jednak są podzieleni na wiele stronnictw, dlatego już teraz trwa rywalizacja o przywództwo.
em, pap