Sędzia w szponach hazardu?

Sędzia w szponach hazardu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Norweskie media twierdzą, że polski sędzia w skokach narciarskich dawał Adamowi Małyszowi więcej punktów tylko dlatego, że postawił na niego w totalizatorze.
Największy norweski dziennik "Verdens Gang", jeden ze sponsorów kadry narodowej skoczków narciarskich,od piątku rozpisuje się na temat stronniczego sędziowania polskiego arbitra Jerzego Pilcha podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme.

Gazeta informuje, że Pilch podczas lutowych MŚ zawyżył Adamowi Małyszowi ocenę do 20 punktów, aby spowodować korzystną dla siebie wygraną w totalizatorze organizowanym wśród sędziów i działaczy.

Ta popularna w Norwegii bulwarówka powołuje się także na  wypowiedź działacza Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) Norwega Torbjoerna Yggesetha, który miał rzekomo poinformować dziennikarzy o dyskwalifikacji polskiego arbitra.

Tymczasem Jerzy Pilch, twierdzi że będzie w nadchodzącym sezonie sędziował zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich i jest całą sprawą zaskoczony i zbulwersowany.

"Nie wiem dlaczego pojawiają się wątpliwości na ten temat -  powiedział Pilch. To dla mnie niezrozumiałe. Mam wrażenie, że  cała sprawa została rozdmuchana do niebywałych rozmiarów. Sądzę, że to sprawa prasy norweskiej. Po październikowym posiedzeniu FIS rzecznik polskich sędziów tej organizacji Ryszard Guńka poinformował mnie, że moje nazwisko znajduje się na liście, obok innych polskich sędziów, m.in. Kazimierza Długopolskiego, Marka Tucznio czy też Marka Siderka, wytypowanych do orzekania podczas konkursów Pucharu Świata w zbliżającym się sezonie. Nie mam pojęcia skąd wzięły się informacje o mojej dyskwalifikacji."

Pilch stanowczo odrzuca zarzuty o stronniczym sędziowaniu w celu osiągnięcia korzyści w zorganizowanym totalizatorze w trakcie konkursu na dużej skoczni w Predazzo podczas MŚ Val di Fiemme-2003.

"To nieprawda. Nie wiem dlaczego akurat mnie zaatakowano, skoro w  totalizatorze uczestniczyli także inni sędziowie. W sumie kilkadziesiąt osób. Dziś z perspektywy miesięcy od tamtego wydarzenia jestem zły na siebie, że dałem się wciągnąć do tej zabawy. Tak bo to była zabawa. Zakłady dotyczące kolejności sześciu czołowych zawodników konkursu przyjmował rano jeden z  Włochów, a konkurs zaplanowany był na wieczór. Żałuję tej chwili w  której zostałem wciągnięty do tej zabawy. Proszę mi wierzyć, że o  totalizatorze przypomniałem sobie dopiero na drugi dzień. W czasie konkursu ta sprawa w ogóle nie zaprzątała mojej uwagi. Przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym sprzeniewierzyć się regułom." Członek komitetu ds. skoków narciarskich FIS Austriak Ernst Vettori potwierdził, że nic nie  wie o jakiejkolwiek dyskwalifikacji polskiego sędziego Jerzego Pilcha.

Podobnie zaskoczeni są działacze Polskiego Związku Narciarskiego. "Nic oficjalnie nie wiemy w sprawie sędziego Jerzego Pilcha. Nie  otrzymaliśmy żadnego pisma z Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Wiem, że sędzia Pilch jest w gronie arbitrów wyznaczonych do prowadzenia zawodów w sezonie 2003/2004" -  powiedział prezes PZN Paweł Włodarczyk.

"Byłem na komisji FIS w październiku, gdzie omawiano różne sprawy związane także ze skokami narciarskimi. Nie było tam mowy w ogóle o ukaraniu jakiegokolwiek sędziego narciarskiego" - dodał wiceprezes PZN Andrzej Kozak.

"Do dzisiaj nie nadeszło do biura związku żadne pismo FIS w  sprawie Jerzego Pilcha. Jego sprawę znam tylko z informacji prasowych. Nic na ten temat więcej nie wiem" - potwierdził sekretarz generalny PZN Jacenty Kowerski. Wiadomość podana przez Verdens Gang została powtórzona przez praktycznie wszystkie norweskie gazety, radio i telewizję, które napisały o "zawieszeniu sędziego hazardzisty", "wielkim skandalu w  świecie narciarskim" i "pozbawieniu złotego medalu Matti Hautamaekiego".

"Polski sędzia hazardzista dał po pierwszym skoku Małysza notę aż  20 punktów, pomimo że lądowanie polskiego skoczka nie było idealne. W ten sposób Matti Hautamaeki przegrał z Polakiem o 2,5 pkt i został pozbawiony złotego medalu" - stwierdził Verdens Gang.

sg, pap