Według nieoficjalnych informacji, Kaczmarek jeszcze przed nocnym spotkaniem premiera, prezydenta i Kulczyka dostał listę nazwisk do rady Orlenu z Kulczykiem jako przewodniczącym. Nie zgodził się na ten skład, bo uważał, że zbyt wielu kandydatów mogłoby w przyszłości głosować zgodnie z propozycjami Kulczyk Holding - pisze gazeta.
Czy Jan Kulczyk miał zostać szefem rady nadzorczej PKN Orlen? - zapytała publicystka "Gazety Wyborczej" Macieja Giereja, wówczas prezesa Nafty Polskiej, dużego udziałowca Orlenu, a następnie przewodniczącego Rady Nadzorczej PKN Orlen, wymienionego ostatnio Jana Wagę, uważanego za człowieka Kulczyka . "W różnych momentach pojawiała się taka informacja, ale nikt nie przedstawił tej kandydatury oficjalnie" - powiedział Gierej.
- Nic mi nie wiadomo o takim spotkaniu, a na zdobycie komentarza prezydenta w tej sprawie nie ma szans - oznajmił - według "Gazety Wyborczej" minister z Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha.
"PKN Orlen jest spółką publiczną. Zgodnie z prawem na jej temat mogą się wypowiadać wyłącznie uprawnione organy: walne zgromadzenie, rada nadzorcza i zarząd. Akcjonariuszem jest Kulczyk Holding, a nie ja osobiście. I to jedynie zarząd Kulczyk Holding może zabierać głos w sprawach Orlenu na walnym zgromadzeniu. Dlatego nie mogę komentować tej sprawy" - powiedział gazecie Jan Kulczyk.
"Omamy, urojenia, fantasmagorie oraz stan psychiczny pana Kaczmarka nie będą przedmiotem komentarza rządu" - taką odpowiedź premiera przekazał natomiast rzecznik prasowy Marcin Kaszuba. Powtórzył to w sobotę premier Leszek Miller. "Tak jak rzecznik rządu wczoraj oświadczył, rząd nie będzie komentował urojeń, zwidów, omamów i stanów psychicznych pana Kaczmarka".
Jego zdaniem, nie powinno się powoływać sejmowej komisji śledczej w sprawie PKN Orlen. "Po doświadczeniach komisji śledczej (w tzw. sprawie Rywina), sądzę, że każda komisja śledcza powołana w oparciu o funkcjonującą ustawę jest stratą czasu i pieniędzy podatników" - powiedział. Część członków speckomisji, która bada sprawę zatrzymania w 2002 r. przez ówczesny Urząd Ochrony Państwa prezesa Orlenu, uważa, że sprawy nie da się wyjaśnić bez powołania komisji śledczej.
Sprawą Orlenu i odwołania Modrzejewskiego ma się zająć także prokuratura w Katowicach, Wiesław Kaczmarek ma się stawić tam na przesłuchanie w środę.
Nie sądzę, by decyzja o połączeniu PKN Orlen z węgierskim koncernem MOL mogła być podjęta jeszcze przez mój rząd - oświadczył premier Leszek Miller podczas sobotniej konferencji prasowej w Łodzi. W ten sposób odniósł się do innej informacji w sobotniej "Gazecie Wyborczej", która powołując się na raport MSZ napisała, że rosyjskie firmy paliwowe, takie jak Jukos, wchodząc do Polski mogą stać się narzędziem ekspansji politycznej, a furtką dla nich może stać się fuzja Orlenu i MOL-a.
"Ja nie jestem od spekulacji, tylko od faktów. Jeśli decyzja o ewentualnym połączeniu PKN Orlen i MOL-a byłaby podejmowana, a nie sądzę, żeby do końca miesiąca mogła być podjęta, to oczywiście trzeba przeanalizować wszystkie warunki takiej decyzji, wszystkie argumenty za i przeciw. Sądzę, że to będzie już kompetencja przyszłego premiera" - powiedział Miller.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński uważa, że nie powinno dojść do fuzji między PKN Orlen a firmą MOL, bo w wartym więcej od polskiego węgierskim koncernie są "zaparkowane" rosyjskie fundusze, co - jego zdaniem - może zagrażać polskiej suwerenności.
Według raportu opracowanego na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych "Rosyjska ropa naftowa i gaz ziemny w Europie Środkowej", połączenie Orlenu i MOL-a może ułatwić rosyjskiemu Jukosowi przejęcie obu koncernów.
"To jest walka o polska suwerenność. Każdy, kto udaje, że tak nie jest i wypisuje w gazetach, że rosyjskie koncerny to zupełnie autonomiczne podmioty gospodarcze, albo jest głupcem, albo opłacanym agentem" - oświadczył podczas sobotniej konferencji prasowej w Poznaniu Kaczyński.
Jego zdaniem, sytuacja, w której dochodzi do fuzji koncernów i w efekcie dochodzi do przejęcia kontroli nad powstałym koncernem przez rosyjskiego giganta naftowego Jukos, jest szczególnie niebezpieczna, bo "Rosjanie wykorzystują takie rzeczy dla szantażu politycznego".
"Jeżeli ktoś z państwa sądzi, że Rosja w tym pokoleniu, które mamy dzisiaj, w pokoleniu Putina, jest zdolna, żeby się pogodzić, że Polska jest poza rosyjską strefą wpływów, to tutaj się bardzo myli. Oni są cierpliwi, to jest tradycja ich polityki długofalowej, bardzo dalekosiężnej i oni będą w tym kierunku działali" - podkreślił Kaczyński.
Lider PiS uważa, że jedynym zabezpieczeniem przed dominacją Jukosu w ewentualnym koncernie powstałym po fuzji byłoby "+immunizowanie+ go na wpływy rosyjskie i zawarcie w tej sprawie traktatu między Polską a Węgrami". em, pap
Czytaj też: Rosyjskie zagrożenie!